Park Manuel Antonio – dzień 28


Zobacz dużą mapę

Po zwiedzeniu Parku Narodowego Manuel Antonio, który przed laty był pomyślany jako teren rekreacyjny dla szerokich mas publiczności, zdecydowaliśmy jak najszybciej przepełnione gwarem wielojęzycznym regiony i udać się w odległy kąt Kostaryki, na trudno dostępny komunikacyjnie półwysep Osa, gdzie mieliśmy nadzieję znaleźć jedne z najpiękniejszych obszarów lasów równikowych i najbardziej zdywersyfikowaną na świecie biosferę.

I znów jazda nocą, najpierw 45 km szutrowej drogi z Qetepe do Dominical, później droga się polepszyła, ale do Puerto Jimenez nie dotarliśmy, bo egipskie ciemności, wąska droga w dżungli w górach i tropikalna burza to za dużo na raz. Zatrzymaliśmy się w końcu tam gdzie było widać światło z drogi myśląc, że to restauracja w której przeczekamy burzę. Przypadek sprawił, że to również cabanas położone na zboczu góry, której druga strona schodziła stromo nad Pacyfik. Restauracja z widokiem na morze i domek z widokiem na góry. Przy kolacji spotkaliśmy rodzimych Kanadyjczyków z Quebec, Niemców z British Columbia i Ontario, małżeństwo Amerykanów posiadających kilkadziesiąt hektarów ziemi w sąsiedztwie i dużą farmą w stanie Minescota oraz singla z USA podróżującego z przyjaciółmi jachtem zacumowanym nieopodal obawiającego się silnych pływów wobec braku właściwego portu jachtowego. Onkolog z Waszyngtonu wynajmujący jedną z Cabanas na stałe zjadł wcześniej, a o jego istnieniu dowiedzieliśmy się rano pytając o źródło dźwięków muzyki klasycznej. Rano wyruszyliśmy 6.30 po zjedzeniu śniadania i dotarliśmy w ciągu godziny do celu – Puerto Jimenez.