Park Corcovado – dzień 29-31


Zobacz dużą mapę

Półwysep Osa i zajmujący 1/3 jego powierzchni Corcovado National Park to stosunkowo trudno dostępny komunikacyjnie region Kostaryki. Dla aktywnych, ciekawych świata a nie zalegających tylko na plaży turystów to cel nr 1 w tym kraju. Dotarliśmy do Puerto Jimenez rano o 8.30 . W restauracji Carolina będącej jak się wydaje punktem informacyjnym i spotkań większości gringo przyjeżdżających w te strony nawiązaliśmy kontakt ze znanym przewodnikiem i przyjacielem krokodyli Amerykaninem o nazwisku Mike Boston, ale on nie miał specjalnie dla nas czasu, więc niejako z konieczności zdaliśmy się na miejscowego młodego i ochoczo udzielającego nam informacji Rudolfo. Bez większego namysłu zaangażowałem go do współpracy.

Park Narodowy Corcovado jest trudno dostępny nie tylko ze względu na swoje położenie ale również ze względu na przepisy i praktykę ich egzekucji. Do Parku można wejść udając się do jednej z czterech stacji Estacion La Leona (dostępnej z Puerto Jimenez), San Pedrillo (dostępnej z Drake Bay), Los Patos (dostępnej z La Palma) i La Sirena leżącej na wybrzeżu pomiędzy La Leona ( 6 godz. marszu) i San Pedrillo (8 godz. marszu). La Sirena to największa stacja będąca jednocześnie ośrodkiem badawczym, jest najbardziej atrakcyjna i tutaj koncentruje się ruch i zainteresowanie przybywających do Parku. Do Sireny można się dostać także z Los Patos po 8-10 godz marszu lub bezpośrednio z Puerto Jimenez małym dwuosobowym samolotem czarterowym za 400 USD lub łodzią z Puerto Jimenez za 360 USD albo z Drake Bay za 180 USD za osobę. My zmuszeni ograniczeniami czasowymi i możliwościami noclegowymi w Parku w zasadzie nie mieliśmy innego wyjścia jak wynająć łódź, by dostać się do Sireny i tam przez dwa dni w sercu dżungli eksplorować dostępne szlaki. Aby minimalizować koszty i zwiększyć dozę przeżyć wybraliśmy wariant podróży z Drake Bay. Ale trzeba się tam było najpierw dostać, co nie jest rzeczą łatwą nawet dla pojazdu terenowego.

Wieczorem wybraliśmy się na wycieczkę kajakiem do lasu mangrowego. Wyruszaliśmy z dozą pewnego sceptycyzmu, ale wrażenia przerosły nasze oczekiwania. Cztery rodzaje mangrowców na wyciągnięcie ręki, mnóstwo ptaków, przepiękne widoki o zachodzie słońca. Po dwóch i pół godzinie pływania po rzece, przeciągnęliśmy kajaki przez kilkunastometrowy wał ziemi oddzielający długie ujście rzeki od Pacyfiku i mogliśmy jeszcze zaliczyć 1,5 godziny pływania po Pacyfiku. Już przy świetle księżyca wróciliśmy do Bazy Escondido Trex, którą założył kilkanaście lat temu Amerykanin Tom Kayak, doskonale wyczuwając perspektywy rozwoju turystyki w tym regionie. Sprzedał firmę kilka lat temu poświęcając się innym zajęciom – organizacji ogrodu botanicznego i handlowi sztuką regionalną. O świcie następnego dnia wyruszyliśmy do Drake Bay, najpierw droga szutrowa do Rincon gdzie trzeba skręcić w prawo by przeciąć Półwysep Osa udając się do Drake Bay. Droga była urzekająca, 35 km w górę i w dół osiągając wysokość ponad 900 m npm. O 7.15 dotarliśmy na miejsce. Śniadanie, poszukiwanie bezpiecznego parkingu i w drogę do Sireny! Podróż łodzią zajęła 1 godz. 45 min. Płynąc dość szybko łodzią motorową podziwialiśmy skaliste wybrzeże, wodospady spadające wprost do Pacyfiku i cudowną zieloną barwę oceanu. Emiliano, którego usługi gorąco polecam, okazał się długoletnim pracownikiem Parku znającym wiele informacji na temat jego powstania.

Większość terenów Parku to secondary rainforest powstały po wytrzebieniu pierwotnej dżungli przez ludzi na potrzeby przemysłowe bądź zniszczonej przed wielu laty w okresie gorączki złota. Tym niemniej w powszechnej opinii jest to jeden z najbardziej ciekawych obszarów lasów tropikalnych na świecie. Mieliśmy okazję się o tym przekonać przez dwa dni pobytu w stacji Sirena odbywając kilka wycieczek dżunglę z których każda była inna. Nasz pobyt przypadł na porę suchą, co dla nas było mniej uciążliwe pod względem klimatycznym, ale większość zwierząt przeniosła się w inne rejony a roślinność zimą również w lesie tropikalnym wygląda inaczej, mniej bujnie. Marzena wykazała się niespożytymi zasobami sił fizycznych i odpornością, albo determinacją w eksploracji trików nawet w temperaturach powyżej 40 stopni Celsjusza. Pierwsze, najbardziej narzucające się wrażenie to odgłos cykad. Takiego poziomu głośności nie sposób się spodziewać, intensywność tego dźwięku jest niesłychana. Ten oszałamiający hałas zaczyna się rano około ósmej i trwa aż do zmroku. Ciekawe, że w lesie tropikalnym dźwięki dla człowieka są bardziej rozpoznawalne i szybciej rejestrowane niż ogromne bogactwo roślinności, która tylko dla specjalisty jest rozpoznawalna i możliwa do oceny. Dla zwykłego człowieka widoczne są zaledwie te najbardziej charakterystyczne, największe rośliny i drzewa, a to zaledwie mikroskopijny ułamek tego co nas otacza w lesie tropikalnym. Dla przybywających do Corcovado National Park kilka rad:

  1. Należy rezerwować miejsca w stacjach zawczasu, najlepiej przez Internet. Wielu ludzi czeka na wejście do Parku ze względu na brak wolnych miejsc w stacjach na nocleg, a to jest warunkiem uzyskania pozwolenia. Inna sprawa, że stacje są puste nawet jeśli obsługa ma pełne obłożenie w swoich rejestrach. Taka jest rzeczywistość, więc należy zapobiec przestojom,
  2. Namiot jest ok. W Sirenie spanie w namiocie jest bardziej komfortowe niż w pokojach. Infrastruktura ta sama a przewiew powietrza w namiocie lepszy, poza tym namioty rozbija się na drewnianej zadaszonej platformie, która jest integralną częścią kompleksu,
  3. Na zwiedzanie Parku należy przeznaczyć co najmniej 5 dni.