Dzień 5: Monterrey

Carretera Panamericana zaczyna się od przejścia granicznego USA-Meksyk w Laredo/Nuevo Laredo. Autostradą nr 35 z San Antonio to dwie godziny drogi. Przewodniki turystyczne i blogi internetowe ostrzegają przed uciążliwą procedurą odprawy granicznej i celnej, a także przed długimi kolejkami na granicy. Pomny tych ostrzeżeń, zareagowałem natychmiast na znak kierujący na nowe przejście graniczne Columbia Friendship Bridge, omijające Laredo, do którego prowadzi droga nr 255.

Decyzja okazała się trafna, odprawa trwała krótko, a byliśmy jednymi z nielicznych przekraczających granicę, co mnie zdziwiło. Formalności po stronie amerykańskiej były jak zwykle minimalne. Do tego kraju trudno wjechać – wymagania wizowe są poważnym utrudnieniem, a procedura odprawy poraża skrupulatnością – ale wyjechać można łatwo, czasem nawet bez sprawdzania paszportów. Po stronie meksykańskiej formalności związane z odprawą czasową samochodu i wykupieniem ubezpieczenia trwały nieco ponad godzinę, co jest krótkim czasem jak na standardy latynoskie. Zadowoleni z takiego obrotu spraw, podnieceni, że Panamericana Expedicion się zaczyna, zatrzymaliśmy się na pierwszej dużej stacji benzynowej, by kupić wodę, niepomni ostrzeżeń, że nie należy się zatrzymywać w promieniu 100 km od granicy z USA. Poza wodą kupiliśmy kanapki, wszystko trwało 10 minut. Samochód był zaparkowany przed barem, doskonale widoczny przez szybę. Po wyjściu z przerażeniem zobaczyłem zdewastowany dach namiotu Maggiolina. Złodzieje liczyli na łatwy łup, ponieważ wydawało się, że bagażnik jest niezabezpieczony, zamknięty na zwykłe klamry. Nie wiedzieli, że to namiot otwierany na korbę. Próbowali szybko otworzyć pokrywę, podważając dach namiotu, który jest zbudowany z włókna szklanego, a brzegi wzmocnione aluminiową blachą. Mieliśmy sporo szczęścia – uszkodzenia nie były poważne, dach dał się zamknąć, choć z trudnością. Ruszyliśmy z kopyta i bez zatrzymywania się dojechaliśmy do Monterrey, gdzie miałem upatrzony Hotel Ancira, który jest symbolem przeszłej zamożności i znaczenia tego miasta.

Hotel Ancira, Monterrey.

Hotel Ancira, otwarty w 1912 roku, jest jednym z najbardziej znanych i historycznych hoteli w Monterrey, Meksyk. Znajduje się w centrum miasta i jest uważany za ikonę luksusu oraz elegancji. Hotel wyróżnia się wspaniałą architekturą w stylu francuskim z początku XX wieku, z eleganckimi wnętrzami, które odzwierciedlają splendor epoki. Od ponad stu lat gościł liczne ważne postacie, wydarzenia i celebrytów, odgrywając kluczową rolę w historii i kulturze Monterrey. Pancho Villa, jeden z najbardziej znanych meksykańskich rewolucjonistów, wjechał do monumentalnej hali recepcyjnej tego hotelu konno i pozostał tam kilka dni. Hotel nieco podupadł od czasów świetności, ale jego położenie nadal jest najlepsze w mieście, bo znajduje się w centrum historycznym.

Monterrey zostało założone w 1596 roku przez hiszpańskiego osadnika Diego de Montemayora. W XIX wieku miasto stało się centrum przemysłowym dzięki rozwojowi przemysłu stalowego i cementowego. W XX wieku Monterrey doświadczyło szybkiej urbanizacji i industrializacji, stając się jednym z najważniejszych miast Meksyku.

Obecnie Monterrey jest jednym z najbogatszych miast Meksyku, znanym jako centrum przemysłowe i finansowe. Siedziby mają tu liczne międzynarodowe korporacje. Miasto jest siedzibą prestiżowych uczelni, takich jak Tecnológico de Monterrey, przyciągających studentów z całego świata. Monterrey w dalszym ciągu jest najważniejszym ośrodkiem przemysłowym Meksyku, skąd pochodzi prawie połowa eksportu. Bliskość Stanów Zjednoczonych sprawia, że NAFTA w większym stopniu niż gdzie indziej pracuje na korzyść tego miasta i regionu.

Monterrey, pomnik Pancho Vila

Nazajutrz wczesnym rankiem spacer po starym mieście, zwiedzanie zabytkowej katedry i natychmiastowy wyjazd, ponieważ zamierzaliśmy przejechać prawie tysiąc kilometrów i zatrzymać się na nocleg w Teotihuacan, który był naszym pierwszym wielkim zabytkiem na trasie. Na początek popełniliśmy błąd – GPS Garmin NUVI 550 i nowa mapa Meksyku z 2008 roku wyprowadziły nas na autostradę MEX57. Zorientowaliśmy się, że to nie Panamericana, dopiero po przejechaniu około 30 km. Po dłuższej dyskusji i rozważeniu wielu za i przeciw, pozostaliśmy na drodze wiodącej przez San Luis Potosi i Queretaro, głównie ze względu na jakość tej drogi, która jest w większości czteropasmową autostradą, podczas gdy MEX85 to głównie dwupasmowa droga.

Do Meksyku dotarliśmy już wieczorem i wtedy okazało się, że GPS Mapa Meksyk 2008 to wersja beta z wieloma błędami. Zamiast jechać obwodnicą w kierunku Teotihuacan, wjechaliśmy do miasta i zaczęły się problemy. Kierując się radami miejscowych, zawróciliśmy w kierunku obwodnicy i znaleźliśmy się w korku aut wyjeżdżających z Meksyku w piątek wieczorem. Zmęczony, zagapiłem się i już widziałem oczyma wyobraźni Rubiego wjeżdżającego w tył jakiegoś zdezelowanego garbusa VW. Wykonałem gwałtowny ruch kierownicą i znalazłem się na prawym pasie. Nie wiem, jak to mogło się stać, że wjechałem w lukę, której nie widziałem. Skręt był odruchem obronnym przed kolizją, gdy rozpędzony nie mogłem wyhamować. Byłem bliski zakończenia wyprawy w pierwszym pełnym dniu pobytu w Meksyku. Bóg czuwał nade mną. Pomyślałem, że chce, abyśmy dojechali do końca. Nie miałem nic na swoje usprawiedliwienie. Spięty do granic wytrzymałości, doprowadziłem samochód szczęśliwie do hostalu Posada Sol y Luna w Teotihuacan.

Posada Sol y Luna w Teotihuacan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *