WealthSeed – start-up, który nie odpalił.

Innowacyjny pomysł na początek 

Przez cały okres mojej działalności w sektorze finansowym zajmowałem się zarządzaniem zmianą i tworzeniem nowych przedsięwzięć identyfikując pojawiające się szanse biznesowe. Restrukturyzacja PKO BP, który był tradycyjną kasą oszczędnościową polegała na przeobrażeniu jej w pełnozakresowy nowoczesny bank komercyjny z konkurencyjną obsługą małych i dużych przedsiębiorstw, jednostek samorządu terytorialnego, a także bogatą ofertą wealth management i bankowości inwestycyjnej. W ten sposób powstała Grupa Kapitałowa PKO ze zbudowanymi od podstaw firmami takimi jak PKO TFI, PKO Bank Hipoteczny, PKO Leasing, eService, które stały się wkrótce liderami branży.  Powstaniu mBanku towarzyszyło stworzenie własnej firmy ubezpieczeniowej BRE Ubezpieczenia, Supermarketu Inwestycyjnego oraz przekształcenie Domu Inwestycyjnego BRE Banku, który obsługiwał wyłącznie klientów instytucjonalnych w największe biuro maklerskie dla klientów indywidualnych w Polsce. Nowe inicjatywy biznesowe, w tym głównie mBank, pozwoliły BRE Bankowi w krótkim czasie awansować do grona największych i najbardziej wartościowych instytucji finansowych w Polsce. W okresie, kiedy byłem prezesem zarządu, BRE Bank dołączył do indeksu WIG-20, a jego wartość rynkowa, mierzona kapitalizacją rynkową wzrosła blisko sześć razy, z 2,440 mld PLN do 12,224 mld PLN. Po zablokowaniu przez Commerzbank planów ekspansji zagranicznej mBanku odszedłem z BRE Banku i zająłem się doradztwem finansowym i realizacją swoich prywatnych projektów biznesowych. 

Rewolucja fintechów objawiła się w pełni po kryzysie finansowym 2008 roku, który zachwiał zaufaniem do tradycyjnych instytucji finansowych, a technologie cyfrowe osiągnęły dojrzałość i masę krytyczną dla przekształcenia usług finansowych jakie znaliśmy dotychczas.  

Fintechy to firmy, które w celu świadczenia usług finansowych klientom opierają się głównie na technologii i usługach w chmurze, zmieniając zasadniczo sposób, w jaki użytkownicy przechowują, oszczędzają, pożyczają, inwestują, przenoszą, płacą i chronią pieniądze. 

Współczesny krajobraz fintech cechuje się dynamicznym wzrostem i innowacyjnością, ale także znacznym ryzykiem. Według różnych badań, około 90% startupów kończy swoją działalność niepowodzeniem. W kontekście fintech, ta liczba może być nawet wyższa, biorąc pod uwagę specyficzne wyzwania regulacyjne i technologiczne. Około 10% startupów fintech osiąga względny sukces, przetrwając pierwsze pięć lat działalności. Z tej grupy jedynie niewielki procent – około 1% – osiąga rzeczywisty sukces, definiowany jako osiągnięcie skalowalności, stabilnych przychodów i pozytywnego cash flow.

Wdrożenie, to połowa sukcesu

Widząc przyspieszenie zmian sektora finansowego w wyniku rewolucji cyfrowej, zauważyłem unikalną szansę na stworzenie firmy, która podobnie jak niegdyś mBank w detalu, mogłaby odmienić rynek zarządzania majątkiem w obszarze mass affluent. Zdawałem sobie sprawę, że podobnie jak niegdyś, aby mieć szansę na realizację tego projektu muszę pozyskać ludzi o najwyższych kwalifikacjach, którzy chcą zmienić świat rzucając wyzwanie nieruchawym liderom branży. Szefem projektu został Filip Lachowski, który wrócił po 21 latach z Wielkiej Brytanii, gdzie najpierw studiował na University College of London, uzyskał tytuł doktora Uniwersytetu w Oxfordzie, a następnie przez szereg lat w renomowanej firmie doradczej Oliver Wyman  prowadził projekty doradcze dla wiodących detalicznych banków europejskich.  Trzon zespołu uzupełniali Piotr Gawron, który był współtwórcą mBanku i Łukasz Grzela, doświadczony twórca rozwiązań dla handlu elektronicznego (NYSE), współzałożyciel fintechu Wombat.  Tym razem moja rola miała być odmienna, jako założyciel i strategiczny inwestor, który miał dostarczyć środki finansowe wystarczające na pozyskanie niezbędnych licencji i uruchomienie działalności operacyjnej, zostałem Przewodniczącym Rady Nadzorczej i miałem wspierać zespół swoim doświadczeniem, wiedzą i co nie mniej istotne, aktywnie wspomagać działania fundraisingowe, bo zgodnie z biznes planem, firma potrzebowała znacznych funduszy na działalność i marketing w okresie do osiągnięcia rentowności. 

Wszystko zaczyna się od pomysłu, ale najważniejsza jest jego analityczna walidacja i umiejętność wdrożenia. Moja pierwotna idea, aby stworzyć bank cyfrowy dla osób średniozamożnych zintegrowany z platformą inwestycyjną oferującą łatwy i tani dostęp do wszystkich produktów dotychczas oferowanych wyłącznie osobom zamożnym w ramach private banking, została twórczo rozwinięta przez zespół zarządczy. Twórczy wkład w rozwój konceptu, a zwłaszcza jego operacjonalizację miał Filip Lachowski, który żelazną ręka poprowadził proces licencyjny, a jednocześnie rozwiązał problem zapewnienia dostępu do giełd światowych poprzez pozyskanie do współpracy Gettex, niemieckiego MTF (Multilateral Trading Facility), jako alternatywy dla tradycyjnych giełd papierów wartościowych, która zapewnia bardziej elastyczne warunki handlu i niższe koszty transakcji oraz Baader Bank jako powiernika. W obszarze zarządzanych portfeli inwestycyjnych udało się nawiązać współpracę z BlacRock – światowym liderem rynku zarządzania aktywami, co było dużym osiągnięciem dla start-upu.

Nazwa WealthSeed, którą przyjęliśmy dla naszego przedsięwzięcia, symbolizyowała misję firmy : ułatwienie inwestowania i zarządzania finansami osobistymi, aby pomóc każdemu w pomnażaniu majątku dla osiągnięcia wolności finansowej. Pierwsza część nazwy, „Wealth,” odnosi się do celu firmy, jakim jest pomoc klientom w budowaniu i powiększaniu ich majątku. Druga część nazwy, „Seed,” czyli ziarno, symbolizuje początek i potencjał wzrostu. Tak jak ziarno potrzebuje odpowiednich warunków, aby wykiełkować i wyrosnąć w silną roślinę, tak samo finanse osobiste wymagają właściwego zarządzania i inwestycji, aby przynieść oczekiwane korzyści. WealthSeed miał pomagać klientom w podejmowaniu  mądrych decyzji finansowych i wspierać ich na każdym etapie, od początkowego oszczędzania po skomplikowane strategie inwestycyjne. WealtSeed miał być marką Fair Place Finance i nazwą platformy inwestycyjnej dla klientów indywidualnych, podobnie jak to miało miejsce w przypadku mBanku, który był początkowo marką BRE Banku.

Idea rozszerzenia usług private banking i wealth management na szeroką grupę ludzi dysponujących, chociażby niewielkimi, nadwyżkami finansowymi, w celu optymalnego pomnożenia majątku, nie jest niczym specjalnie nowym i zaskakującym, ale jak wszystkie innowacje przełomowe jest oczywista po wdrożeniu, kiedy widać, że działa, przynosi wymierne korzyści innowatorowi i klientom. W 2018 roku założenie kolejnego detalicznego banku cyfrowego w Polsce i Europie nie dawało szans na sukces, bo tutaj konkurencja była niezwykle zażarta, a rynek miał charakter czerwonego oceanu, podczas gdy grupa klientów średniozamożnych, której wymagania i liczebność szybko rosły, w żadnym banku nie otrzymywała produktów i serwisu na miarę swoich potrzeb i oczekiwań. To był zidentyfikowany przez nas obszar błękitnego oceanu, gdzie można było osiągnąć strategiczną przewagę konkurencyjną wprowadzając nowy model biznesowy i operacyjny, który zmieniał zasadniczo tradycyjne podejście w zakresie zarządzania finansami osobistymi, oszczędzania i inwestowania. Stereotypowe podejście zakłada, że klient 

  • niezbędnie potrzebuje doradztwa w domyśle zakładając, że nie potrafi samodzielnie zarządzać pieniędzmi, które zarobił
  • doradztwo jest świadczone osobiście przez pracowników instytucji finansowych (banków) nie zważając na to, że ich zadaniem jest maksymalizacja zysków firmy, która ich zatrudnia, a nie klienta, któremu de facto sprzedają określone produkty
  • musi dysponować znacznymi aktywami, w wielu przypadkach powyżej miliona PLN, aby mógł korzystać z usługi doradztwa powiązanej z określonymi produktami, które w innym przypadku są niedostępne
  • akceptuje wysokie koszty „ekskluzywnej” obsługi. 

Taki model obsługi zamożnych klientów ukształtował się jako produkt rynkowego oligopolu największych banków i jest zupełnie nieadekwatny do radykalnych zmian stylu życia, świadomości i wymagań klientów będących rezultatem rewolucji cyfrowej. 

WealthSeed zamierzał zmienić paradygmat biznesu w inwestowaniu przyjmując punkt widzenia klienta, który w warunkach gospodarki cyfrowej 

  • nie potrzebuje osobistego doradztwa, bo jest w stanie podejmować samodzielnie racjonalne decyzje na bazie odpowiednich narzędzi i niezbędnych informacji, 
  • preferuje zdalne wykonywanie transakcji, bo to jest wygodne, a jednocześnie oszczędza czas i pieniądze
  • oczekuje dostępu do szerokiego zakresu produktów i usług przy niskich barierach wejścia (wielkość inwestycji)
  • docenia przejrzysty system prowizji i opłat i niskie ceny.

WealthSeed zamierzał stworzyć dla każdego, niezależnie od wielkości posiadanych środków finansowych, prosty i tani dostęp do szerokiego zakresu produktów inwestycyjnych, dotychczas ograniczony dla zamożnych grup klientów, a dodatkowo zapewnić informacje oraz narzędzia potrzebne do podejmowania samodzielnie racjonalnych decyzji. Wealthseed rezygnował z obsługi osobistej w oddziałach, aby w aplikacji mobilnej i serwisie web zapewnić darmowy dostęp do polskich o światowych akcji i ETFów, możliwość bezprowizyjnego zakupu wiodących polskich i zagranicznych funduszy inwestycyjnych oraz dopasowane do potrzeb klienta zarządzane portfele inwestycyjne, zbudowane z funduszy BlackRock® – największej na świecie firmy wyspecjalizowanej w zarządzaniu aktywami. Wielowalutowe darmowe konta i karta płatnicza, przelewy krajowe i zagraniczne oraz korzystna wymiana walut uzupełniały zintegrowany ekosystem, który pozwalał na wysoce efektywne zarządzanie finansami osobistymi i inwestowanie w jednym miejscu w czasie rzeczywistym. 

Aby to zapewnić WealthSeed, zamiast licencji bankowej i inwestycyjnej, zamierzał aplikować o licencję instytucji płatniczej i licensję maklerską, co umożliwiało optymalizować koszty działania i wymogi kapitałowe. W ten sposób WealtSeed stworzył ekosystem, który w istocie był „low cost digital private banking & wealth management all in one”

Idea u podstaw stworzenia Wealthseed, to nie tylko, ani nawet nie przede wszytkim, identyfikacja okazji inwestycyjnej, która ma szansę na sukces, ale także chęć realizacji misji, która może przycznić się do rozszerzenia granic wolności finansowej dla wielu ludzi. Wolność finansowa to stan, kiedy mamy środki finansowe wystarczające dla zaspokojenia podstawowych potrzeb (utrzymania się) i w miarę możliwości realizację dalszych celów a nawet marzeń. Wolność finansowa jest niezbędnym warunkiem  szczęśliwego życia, jest ważna na każdym jego etapie, ale staje się kluczowa wtedy, kiedy przestajemy być aktywni zawodowo. Gdy średnia emerytura przyznawana w 2020 roku stanowiła zaledwie 42% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw i należy się spodziewać jej dalszego spadku w przyszłości, to sprawa wolności finansowej staje się problemem egzystencjalnym dla dużej i rosnącej części społeczeństwa. W takiej sytuacji oszczędzanie i inwestowanie pewnej części przychodów od najmłodszych lat staje się imperatywem kategorycznym, szczególnie dla ludzi młodych, który niestety w Polsce jest niedostrzegany. 

Wszyscy pracownicy z ekscytacją myśleli o realizacji misji i pokazywali to na co dzień pracując  z zaangażowaniem, a kiedy trzeba było, także po nocach i w weekendy. 

Podkreślam to, bo nie jest to wcale oczywiste, a raczej staje się wyjątkiem w stylu pracy pokolenia Millenialls i Generacji Z.

Fundamentem dla wdrożenia platformy inwestycyjnej WealthSeed posiadającej funkcjonalność banku cyfrowego, dostęp do GPW, giełd zagranicznych, możliwość bezprowizyjnego zakupu wiodących polskich i zagranicznych funduszy inwestycyjnych oraz dopasowane do potrzeb klienta zarządzane portfele inwestycyjne, były stworzone przez Fair Place Finance rozwiązania i systemy informatyczne:

  • System transakcyjny obsługujący dostęp do zagranicznych papierów wartościowych za pośrednictwem MTF lub giełd lokalnych
  • System transakcyjny zapewniający dostęp do GPW
  • Market Otwartych Funduszy Inwestycyjnych
  • System tworzenia i zarządzania modelowych portfeli inwestycyjnych
  • System onboardingu klientów on-line
  • Frontend inwestycyjny
  • System bankowości cyfrowej
  • System prezentacji i dystrybucji danych rynkowych
  • System do analizy transakcji inwestycyjnych anti-fraud

Stworzenie tych aplikacji pochłonęło trzy lata pracy kilkunastoosobowego zespołu, ale dawały one strategiczną przewagę konkurencyjną w dziedzinie akwizycji i obsługi klientów (unique customer experience), a oszczędności kosztowe pozwalały oferować znacznie lepsze ceny dla użytkowników.

Proces licencyjny był niezwykle pracochłonny, pochłonął kilkanaście miesięcy, ale pomimo tego, że był prowadzony w okresie pandemii Covid-19, przebiegł bardzo sprawnie. 30 listopada 2020 roku Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) udzieliła zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej spółce Fair Place Finance SA z siedzibą w Łodzi i zatwierdziła Filipa Lachowskiego na prezesa zarządu. Zezwolenie KNF obejmowało: 

  • przyjmowania i przekazywania zleceń nabycia lub zbycia instrumentów finansowych;
  • wykonywania zleceń nabycia lub zbycia instrumentów finansowych na rachunek dającego zlecenie;
  • zarządzania portfelami, w skład których wchodzi jeden lub większa liczba instrumentów finansowych;
  • doradztwa inwestycyjnego;
  • przechowywania lub rejestrowania instrumentów finansowych, w tym prowadzenia rachunków papierów wartościowych, rachunków derywatów i rachunków zbiorczych, oraz prowadzenia rachunków pieniężnych;
  • wymiany walutowej, w przypadku gdy jest to związane z działalnością maklerską, w zakresie wskazanym w art. 69 ust 2 ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi

i w pełni umożliwiało  wdrożenie wdrożenie innowacyjnego modelu biznesowego. 

Początek działalności operacyjnej potwierdza założenia biznesowe. 

WealthSeed rozpoczął swoją działalność operacyjną w pełnym zakresie na początku 2022 roku i zaczął szybko pozyskiwać klientów. 

Reakcja ekspertów i mediów była bardzo pozytywna, co nie było wcale oczywiste wziąwszy pod uwagę, że dotychczasowy tradycyjny model biznesowy banków i firm inwestycyjnych nie był poddawany krytyce. Maciej Samcik, najbardziej wpływowy i popularny bloger finansowy, wejście WealthSeed na rynek opatrzył tytułem: „Inwestowanie na całym świecie i codzienne bankowanie w jednej aplikacji? WealthSeed przekonuje, że to możliwe”, a następnie trafnie identyfikował innowacyjne wyróżniki projektu: „Tak jak mBank przyniósł w Polsce erę bankowości internetowej, a Bank Smart (choć nie przetrwał) był pierwszym bankiem w smartfonie, tak WealthSeed – budowana przez z grubsza tę samą ekipę – ma być pierwszą aplikacją, która połączy codzienne bankowanie i inwestowanie na całym świecie. Kilka tysięcy spółek dostępnych „na jeden klik”, kilkaset ETF-ów, aktywa oparte na kryptowalutach, a do tego fundusze oraz portfele budowane przez robodoradcę od BlackRock – to ma wyróżnić WealthSeed. A do tego przyjemna aplikacja mobilna do zarządzania tym wszystkim, darmowe konta bankowe w złotych, euro i dolarach, wielowalutowa karta debetowa i kantor walutowy online. Czy takie połączenie ma sens? I czy może się udać?

Depozytów bankowe w praktyce są w Polsce synonimem oszczędzania, podczas gdy oszczędzanie może przybierać różne inne formy, często bardziej korzystne z punktu widzenia efektywności pomnażania majątku. Struktura aktywów finansowych Polaków w stosunku do benchmarku (Czechy, Francja, Hiszpania, Niemcy, Szwecja, USA) pokazuje ogromne dysproporcje. 

Dlatego WealthSeed postawił na stworzenie ekosystemu, który promuje oszczędzanie poprzez inwestowanie w różne instrumenty finansowe i umożliwia to w jednym miejscu, co pozwala na dywersyfikację i kontrolę wyników w czasie rzeczywistym.

Ekosystem WealthSeed na smartfonie

Stworzenie platformy, która zapewniała pełną funkcjonalność transakcyjną i płatniczą w połączeniu z inwestowaniem na światowych rynkach w akcje i ETF-y, zakup polskich i zagranicznych funduszy inwestycyjnych oraz zarządzanych portfeli inwestycyjnych  wymagało solidnego  fundamentu technologicznego i nawiązania relacji z wieloma instytucjami finansowymi w Polsce i zagranicą.  Dzięki integracji innowacji technologicznych z unikalnym modelem biznesowym (oferta produktowa) WealthSeed mógł z powodzeniem konkurować z bankami, firmami inwestycyjnymi w Polsce i najlepszymi zagranicznymi neobrokerami  i robodoradcami.

Partnerzy WealthSeed

 Wraz z udzieleniem licencji maklerskiej, uruchomieniem platformy inwestycyjnej i rozpoczęciem działalności, zakończył się sukcesem, niezwykle istotny, pierwszy okres życia naszego start-upu. Następnie przyszedł czas na pozyskanie kapitału na ekspansję rynkową w Polsce i zagranicą. Zakładaliśmy od początku, że to nie będzie łatwe, ale wykonalne.

Start-up potrzebuje paliwa by jechać. Fundraising kluczem do sukcesu. 

Finansowanie start-upu na drodze venture capital jest trudnym, wieloetapowym procesem , obejmującym różne źródła finansowania w zależności od fazy rozwoju firmy.

Przykładowy schemat finansowania start-upu na drodze venture capital

1. Faza zalążkowa (Seed Stage)

  • Finansowanie: Oszczędności własne, rodzina i przyjaciele, aniołowie biznesu.
  • Kwota finansowania: do kilkuset tysięcy dolarów.
  • Cel: Badań rynkowe, prototyp produktu, stworzenie zespołu.
  • Typ Inwestora: Aniołowie biznesu, inkubatory przedsiębiorczości, early stage VC 

2. Faza startowa (Start-Up Stage)

  • Finansowanie: Aniołowie biznesu, fundusze VC.
  • Kwota finansowania: do kilku milionów dolarów.
  • Cel: Wprowadzenie produktu na rynek, rozwój technologi, marketing.
  • Typ inwestora: Aniołowie biznesu, fundusze early stage VC 

3. Faza rozwoju (Early Stage)

  • Finansowanie: Fundusze VC.
  • Kwota finansowania: Kilka do kilkunastu milionów dolarów.
  • Cel: Ekspansja rynkowa, rozwój operacji i struktury organizacyjnej.
  • Typ inwestora: Fundusze VC, inwestorzy strategiczni.

4. Faza ekspansji (Expansion Stage)

  • Finansowanie: Duże fundusze VC, inwestorzy instytucjonalni.
  • Kwota finansowania: Kilkanaście do kilkudziesięciu milionów dolarów.
  • Cel: Międzynarodowa ekspansja, przejęcia, zwiększenie skali operacji.
  • Typ inwestora: Fundusze VC, fundusze PE, inwestorzy instytucjonalni.

5. Faza przed IPO (Pre-IPO Stage)

  • Źródło finansowania: Fundusze private equity, banki inwestycyjne.
  • Kwota finansowania: Kilkadziesiąt do kilkuset milionów dolarów.
  • Cel: Wejście na giełdę, finalizacja strategii wyjścia.
  • Typ inwestora: Fundusze private equity, inwestorzy instytucjonalni.

6. Faza IPO (Initial Public Offering)

  • Finansowania: Publiczny rynek kapitałowy.
  • Kwota finansowania: W zależności od wielkości oferty publicznej.
  • Cel: Kapitał na dalszą ekspansję, wyjście wcześniejszych inwestorów.
  • Typ inwestora: Inwestorzy indywidualni, fundusze inwestycyjne, fundusze emerytalne.

W przypadku WealthSeed schemat finansowania był niestandardowy, bo założyciele Sławomir Lachowski, Filip Lachowski i Piotr Gawron wyłożyli 6,2 PLN, aby pokryć koszty działania  Fazy 1 i 2, przez okres blisko 4 lat. Podjęliśmy znaczne ryzyko finansowe, przy założeniu, że przyjdzie nam łatwiej pozyskać dodatkowe finansowanie, kiedy firma uzyska niezbędne licencje (ryzyko regulacyjne) i z sukcesem wdroży platformę inwestycyjną na bazie własnych rozwiązań technologicznych (operational risk). 

Pierwotny plan finansowania i fundraising

Biznes Plan zakładał, konieczność pozyskania 20 mln Euro na rozwój w okresie następnych trzech lat, co pozwalało osiągnąć rentowność i na dalszym etapie samodzielnie  finansować rozwój. 

Celem WealthSeed było mieć w 2028 roku 436 tysięcy klientów, z czego 150 tys. w Polsce, a reszta w CEE i Europie Zachodniej. Przewidywany zysk netto w 2028 roku 15 mln EUR.

Fundraising Fazy 3 (Early Stage) w naszym przypadku zakładał pozyskanie 4,5 mln EUR od inwestorów krajowych lub zagranicznych, potrzebnych na pozyskanie 30 tysięcy klientów w Polsce w ciągu następnych 12 miesięcy i przygotowanie ekspansji zagranicznej w UE na bazie Europejskiego Paszportu dla Usług Finansowych.

Early Stage: I runda fundraising na rozwój

Spotkania z potencjalnymi inwestorami rozpoczęły się w czwartym kwartale 2021 pokazały duze zainteresowanie i napawały optymizmem, że proces pozyskania kapitału zamknie się zgodnie z założeniami w 1Q 2022. W styczniu 2022 FPF podpisał Term Sheet z zagranicznym funduszem VC, który miał być liderem w tej fazie, a następnie przejąć rolę inwestora strategicznego. 24 lutego 2022 nastąpiła inwazja wojsk rosyjskich na Ukrainę i rozpoczęła się wojna w kraju sąsiadującym z Polską. To nieoczekiwane zdarzenie całkowicie zmieniło rzeczywistość geopolityczną i gospodarczą w Polsce i na świecie. Wojna na Ukrainie zahamowała całkowicie finansowanie przez zagraniczne fundusze VC projektów fintech w Polsce. Polskie fundusze VC są za małe i co do zasady skłonne raczej do współinwestowania w projekty globalne wymagające znaczących środków.  Dodatkowo polityka inwestycyjna państwowych funduszy VC podczas rządów PiS była nieprzejrzysta i preferncyjna dla politycznych układów. W ten sposób świetnie zapowiadający się projekt stanął na krawędzi przepaści. W sytuacji force majeure w sierpniu 2022 roku sfinalizowaliśmy rundę Family&Friends zapewniając 9,7 mln PLN na okres przejściowy mając nadzieję, że wojna się skończy w okresie najbliższych 12 miesięcy i sytuacja wróci do normy. Założyciele zainwestowali dodatkowo 4 mln PLN, aby runda mogła dojść do skutku, ale trzeba przyznać, że pozostali inwestorzy podejmowali bardzo wysokie ryzyko wspierając przedsięwzięcie w takim momencie.  

Pomimo ograniczeń kapitałowych, bo finansowanie było opóźnione i stanowiło zaledwie ½ potrzeb na kampanię marketingową, WealthSeed pozyskał w 2022 roku blisko 10 tysięcy klientów i w ciągu jednego roku znalazł się w zestawieniu największych domów maklerskich na 16 miejscu w Polsce, tuż za Bankiem Millenium. To był najlepszy dowód, że model biznesowy i operacyjny sprawdziły się w trudnych warunkach i z optymizmem można było patrzeć w przyszłość, gdyby nie trwająca wojna w Ukrainie, która ze względu na ryzyko geopolityczne uniemożliwiała pozyskanie kapitału na rynku venture capital. Nie poddawaliśmy się, w ciągu 18 miesięcy procesu fundraising, zespół WealthSeed odbył blisko 100 spotkań z potencjalnymi inwestorami venture capital z Polski i zagranicy. Jako Założyciel i główny akcjonariusz, uczestniczyłem w niektórych spotkaniach i muszę powiedzieć, że to było niezwykle frustrujące doświadczenie. Prezentacja przedsięwzięcia wzbudzała z reguły uznanie, a czasem nawet zachwyt, a gdy przechodziliśmy do sedna sprawy, czyli inwestycji, to ciągle pojawiały się te same komunikaty: „bad timing, szczególnie dla takiego projektu, ryzyko geopolityczne, groźba światowego kryzysu gospodarczego, trzeba poczekać na stabilizację sytuacji, najlepiej do zakończenia wojny” . Fakty mówią same za siebie, finansowanie venture capital dla tego rodzaju projektów z dnia na dzień zostało wstrzymane. Doświadczenie WealthSeed potwierdza znaną regułę, że timing i miejsce inwestycji są tak samo ważne jak pomysł, zespół i doskonałość operacyjna. Po prostu wszystkie czynniki muszą jednocześnie się objawić, inaczej nie ma szans na powodzenie, dlatego właśnie tak mała część start-upów odnosi sukces. W przypadku WealthSeed, wojna w Ukrainie (timing) i Polska (miejsce), jako kraj sąsiadujący z obszarem działań wojennych na skalę nienotowaną od końca II wojny światowej, razem potęgowały negatywny wpływ i w rezultacie uniemożliwiły pozyskanie potrzebnego kapitału. Nie pozostało nam nic innego jak pivot, który mógł zapobiec najgorszemu. Pivot to strategiczna zmiana w modelu biznesowym startupu, mająca na celu dostosowanie się do rynku, zwiększenie szans na sukces i osiągnięcie lepszych wyników. Pivot może obejmować zmianę produktu, grupy docelowej, strategii rynkowej lub innych kluczowych elementów działalności.

Pod koniec kwietnia 2023 roku zespół WealthSeed podjął decyzję o głębokiej restrukturyzacji działalności, zaprzestaniu działalności B2C, rezygnacji z licencji maklerskiej i małej instytucji płatniczej, likwidacji obsługi klienta indywidualnego na bazie platformy WealthSeed, przy jednoczesnej kontynuacji działalności B2B na bazie posiadanych aktywów w postaci software, który może być oferowany bankom, domom maklerskim i innym klientom instytucjonalnym. 

W komunikacie o zmianie strategii szef projektu WealthSeed, Filip Lachowski, podkreślił, że: 

– Strategiczne decyzje biznesowe kierują się nieubłaganą logiką wyboru najbardziej prospektywnych kierunków rozwoju na bazie optymalizacji wykorzystania ograniczonych zasobów ludzkich i kapitałowych. W tym kontekście należy rozumieć zaniechanie świadczenia usług dla klientów detalicznych na  platformie inwestycyjnej WealthSeed, której model biznesowy zintegrowanego ekosystemu bankowo-inwestycyjnego jest bez wątpienia przełomowy i będzie wyznaczał kierunki oszczędzania poprzez inwestowanie w najbliższej przyszłości, ale obiektywnie rzecz biorąc wymaga dużych nakładów kapitałowych do osiągnięcia rentowności w okresie co najmniej trzech lat, co dla fintechowego start-upu w ekstremalnie trudnych warunkach geopolitycznych stało się przeszkodą nie do pokonania. Zaprzestajemy świadczenia usług dla klientów indywidualnych z pewnym żalem, bo to oznacza rezygnację bezpośredniego uczestnictwa w kształtowaniu przełomowych zmian ekosystemu oszczędzania, które będą nieuchronnie następować jako rezultat rewolucji technologicznej i wzrostu świadomości, że oszczędzanie, w tym szczególnie mądre inwestowanie, jest najlepszym sposobem zapewnienia wolności finansowej na emeryturze.

WealthSeed miał bardzo ambitny plan, aby zmienić stereotyp oszczędzania zdominowany przez lokaty bankowe na oszczędzanie poprzez inwestowanie i racjonalne zarządzanie finansami osobistymi. W tym celu zbudowany został wyjątkowy ekosystem bankowości cyfrowej zintegrowanej z wszystkimi istotnymi kategoriami inwestycji finansowych. Filozofia biznesowa opierała się na potwierdzonym badaniami przekonaniu, że klienci indywidualni preferują dostępność usług bankowych i inwestowanie w jednym miejscu. 

Oferta WealthSeed koncentrowała się na zapewnieniu dostępu do szerokiego zakresu lokalnych i globalnych instrumentów finansowych, eliminacji wszelkiego rodzaju produktów spekulacyjnych, z naciskiem na niski koszt obsługi.  Darmowy dostęp do globalnych rynków kapitałowych, zaledwie 0,10% prowizji na GPW, zwrot 30% opłat za zarządzanie dla inwestycji w fundusze, pozycjonowały WealtSeed jako lidera cenowego. Żaden fintech ani bank nie posiadał porównywalnej oferty. 

Uzyskanie licencji KNF pozwalających prowadzić działalność inwestycyjną w ramach platformy WealthSeed to było wyzwanie i ogrom pracy w ciągu blisko dwóch lat, ale zaprzestanie działalności i wygaszenie licencji było nie mniej skomplikowane zadanie, bo należało to zrobić nie narażając klientów na niedogodności nie mówią co kosztach, przy spełnieniu wszelkich wymagań regulacyjnych. W ścisłej współpracy z UKNF, przeprowadzono największą w historii operację wypowiedzenie umów o świadczenie usług inwestycyjnych i usług powiązanych klientom indywidualnym oraz efektywne zamknięcie ponad 10 tysięcy kont maklerskich. To była jedyna w swoim rodzaju operacja w historii rynku inwestycyjnego w Polsce i jednocześnie dowód, że niepowodzenie projektu biznesowego nie musi stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa rynku, jeśli aktorzy postępują w sposób w pełni profesjonalny i odpowiedzialny.   

Spółka zakończyła wygaszanie działalności maklerskiej w uporządkowany sposób, cały czas odpowiednio wspierając klientów, w dniu 31 lipca 2023 roku.

WealthSeed złożył wypowiedzenia umów wszystkim klientom w dniu 7 czerwca 2023 roku, a następnie w ciągu niecałych dwóch miesięcy udało się wyprowadzić wszystkie aktywa klientów (inwestycje i środki pieniężne) z platformy FPF. Co ważne, cały proces przebiegł w uporządkowany sposób, przy ciągłym wsparciu klientów oraz z bardzo ograniczoną liczbą reklamacji. Dodatkowo udało się skutecznie przeprowadzić szereg bardziej skomplikowanych operacji, takich jak wyprowadzenie z platformy papierów wartościowych wycofanych z obrotu, czy też przeprocesować wszystkie dyspozycje przeniesienia polskich papierów wartościowych. 1 września FPF wystąpiła do KNF z wnioskiem o uchylenie licencji firmy maklerskiej, która została uchylona 26 września kończąc szereg obowiązków regulacyjnych.

Fair Place Finance S.A. kontynuuje działalność jako softwarehouse, który oferuje szereg autorskich rozwiązań z zakresu bankowości i inwestycji na bazie licencji i SaaS.

mBank – ekspansja zagraniczna. Paneuropejski sen i niewykorzystana szansa.

W 2006 r. mBank stał się liczącym bankiem detalicznym w Polsce, był wysoce rentowny, pierwszy milion klientów zdobył już w 2005 r., jego zakres produktów i usług przewyższał oferty najlepszych tradycyjnych banków oddziałowych. Zapowiadana rewolucja w bankowości stała się faktem. Wtedy nieuchronnie musiało przyjść na myśl pytanie, czy ten model biznesowy sprawdzi się z takim skutkiem gdzie indziej. BRE Bank był notowany na giełdzie, duża część inwestorów pochodziła z zagranicy. Pojawiły się pytania wprost, także od analityków domów inwestycyjnych przygotowujących raporty o BRE Banku dla inwestorów, jakie są dalsze plany mBanku, którego wycena była krytycznym czynnikiem wzrostu dla Grupy BRE Banku. Diagnoza strategiczna wykonana własnymi siłami, bez udziału zewnętrznych renomowanych firm doradczych, nie pozostawiła żadnych wątpliwości, że dyskont finansowy w wydaniu mBanku, ma szansę dokonać podobnego przełomu jak w Polsce na innych rynkach w Europie. Jeszcze nie było za późno, w Europie nie działała instytucja finansowa podobna do mBanku! Jedyny punkt odniesienia stanowił ING Direct, obecny w 9 krajach na świecie, a w Europie w Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i we Włoszech. Pod hasłem „prostota i przejrzystość” ING Direct oferował wówczas mały zakres wybranych produktów w zaledwie kilku kategoriach. Model biznesowy ING Direct w tym czasie opierał się przede wszystkim na wysokooprocentowanym rachunku oszczędnościowym, który był obecny we wszystkich krajach. Pozostałe produkty wprowadzane były do oferty oportunistycznie. Rachunek osobisty, flagowy produkt mBanku, był w ofercie ING Direct tylko w trzech krajach. Różnica pomiędzy tymi modelami była zasadnicza. mBank przedstawiał pełnozakresową bankowość detaliczną wraz z produktami inwestycyjnymi i nową generacją bancassurance, natomiast ING Direct w dalszym ciągu był monokulturą bankową, skoncentrowaną na jednym, dwu produktach detalicznych. W tym właśnie tkwiła przewaga mBanku, który posiadał rozbudowany model biznesowy odpowiadający wszystkim istotnym potrzebom klientom nowej generacji wspierany przez wydajny, nowoczesny system informatyczny i sprawdzone procesy, dostosowane do działalności w Internecie. 

W 2004 roku Polska weszła do Unii Europejskiej, której fundamentem jest wolny przepływ ludzi, kapitału i usług. 15 lat wcześniej, w 1989 Druga Dyrektywa Bankowa UE wprowadziła w życie koncepcję jednolitej licencji bankowej, która stała się podstawą europejskiego paszportu  umożliwiającego instytucjom finansowym świadczenie usług w całej Unii na podstawie licencji uzyskanej w jednym kraju.

Europejski Paszport dla Usług Finansowych jest kluczowym elementem integracji rynku finansowego w UE. Umożliwia instytucjom finansowym świadczenie usług w całej Unii na podstawie licencji uzyskanej w jednym kraju, co promuje konkurencję i innowacje. Niezależnie od tego wiodące banki europejskie swoją ekspansję zagraniczną prowadziły na tradycyjnych zasadach przyjmując lokalne banki innych krajach, bowiem to umożliwiało im szybkie zdobycie znaczących udziałów w rynku. Przyspieszenie rozwoju technologicznego zmieniło zasady gry, ponieważ innowacje modelu biznesowego i operacyjnego umożliwiały start-upom szybki rozwój, a w niektórych wypadkach nawet sukces w konkurencji z liderami rynku. mBank okazał się innowacją przełomową, która zmieniła oblicze polskiego sektora bankowego i potencjalnie mogła odnieść sukces gdzie indziej. 

Diagnoza strategiczna pokazała bez najmniejszych wątpliwości, że istniała niezwykła szansa, określana w żargonie biznesowym jako window of opportunity, stworzenia od podstaw europejskiego banku detalicznego nowej generacji. Rzadko się tak zdarza, żeby występowało kilka jednakowo silnych przesłanek sukcesu:

  • jednolity paszport finansowy, przełomowa regulacja prawna obowiązująca w UE,
  • dysfunkcje modelu operacyjnego międzynarodowych grup bankowych działających w oparciu o zastane modele operacyjne oraz zasady ładu korporacyjnego,
  • nowa generacja klientów pojawiająca się na rynku,
  • obciązenie dziedzictwem inwestycji w IT, dokonanych w przeszłości
  • możliwość stworzenia cyfrowego banku operującego w skali międzynarodowej na bazie własnych rozwiązań technologicznychi i unikalnych doświadczeń.

Jedna z powyższych przesłanek mogłaby wystarczyć dla rozważenia nowego projektu, a występowanie kilku sprawiało, że nie można było przejść obok takiej szansy obojętnie.

Model biznesowy mBanku doskonale pasował do koncepcji europejskiego banku nowej generacji. Potrzeba było wyobraźni, odwagi i determinacji w realizacji ekspansji zagranicznej, najpierw wybranych krajach a później w całej Unii Europejskiej. Koncepcję i plan rozwoju paneuropejskiego mBanku stworzyliśmy sami, bez udziału renomowanych firm doradztwa strategicznego. 

W Europie Środkowo–Wschodniej rynki finansowe wykazywały wiele podobieństw do rynku polskiego, więc najlepsze praktyki działania i doświadczenia mBanku z rynku krajowego mogły być kopiowane, co pozwalało na szybki roll-out. Pierwszym celem, ze względów oczywistych, stały się Czechy i Słowacja. Tutaj miały zostać przeprowadzone pilotażowe szybkie wejścia na rynek, których zadaniem było potwierdzenie zdolności do realizacji wdrożenia modelu biznesowego według założeń paneuropejskiego banku nowej generacji. Następne cele podboju w tym regionie, Węgry i Rumunia, przedstawiały się jeszcze bardziej atrakcyjnie. Relatywnie małe rynki krajów były brane pod uwagę jako atrakcyjne, głównie zew względu na niskie koszty wejścia, głównie ze względu na brak odziałów i skalowalnośc platformy technologicznej. Europa Zachodnia okazała się również interesującym kierunkiem ekspansji ze wzgędu, na to, że 

  • czasowa masowa emigracja zarobkowa z krajów, nowych członków UE, do wybranych krajów Europy Zachodniej, kreowała interesującą grupę docelową, która nie znajduje banku na miarę potrzeb i oczekiwań integracji obsługi w kraju macierzystym i miejsca czasowego pobytu
  • dostęp do rynków znacznie bardziej zasobnych pod względem oszczędności indywidualnych, które jako depozyty mogły finansować akcję kredytową w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

Plan zakładał błyskawiczny podbój europejskiego rynku i przewidywał wejście i uruchomienie działalności na podstawie jednolitego paszportu do ośmiu krajów w ciągu dwóch lat. 

W styczniu 2007 roku, wstępny plan, który przewidywał pilotaż przedsiewziecia w Czechach i Słowacji, został zaakceptowany przez Coimmerzbank, strategicznego inwestora BRE Banku, chociaż wielu patrzyło na to z niedowierzaniem,  bowiem nasz wniosek zakładał uruchomienie działności operacyjnej na tych rynkach w ciągu zaledwie siedmiu miesięcy.

Projekt rozpoczął się od wynajęcia dwóch przestronnych willi w Pradze i Bratysławie, które po wyposażeniu w używany sprzęt biurowy, przewieziony z Polski, oraz zakupione w Ikei łóżka i szafy ubraniowe, służyły jak miejsce pracy i zamieszkania dla polskich członków zespołu projektowego. Infrastruktura została przygotowana w ciągu dwóch tygodni i projekt wszedł fazę realizacji. Trudno w to uwierzyć, ale mBank w Czechach i na Słowacji miał pierwotnie swoją siedzibę w tych lokalizacjach,  a dopiero w kilka miesięcy po uruchomieniu działalności operacyjnej wynajęto pomieszczenia biurowe z prawdziwego zdarzenia w centrum miasta. Jeżeli legendarne firmy kiedyś powstawały w garażach, to ja nie znam przypadku, by jakiś bank wcześniej powstał w willi na przedmieściach.

Wytworzyła się niezwykła atmosfera pracy, wykonywanej z pasją i krańcowym poświęceniem. Mieliśmy przekonanie, że tworzymy historię.

Adam Zbiejczuk, jeden z pierwszych pracowników projektu mBanka wspomina: W sierpniu 2007 roku miałem blade pojęcie o bankach. Ale nie lubiłem ich i pisałem wściekłe komentarze na moim blogu na temat problemów, jakie miałem ze swoim kontem osobistym. W listopadzie 2007 roku stałem się jednym z kluczowych członków zespołu, który właśnie uruchomił innowacyjny projekt bankowy, który miał zmienić rynek finansowy w Czeskiej Republice i na Słowacji. To zaiste niezwykła historia, która zmieniała moje życie. Moja pierwsza rozmowa kwalifikacyjna odbyła się 9 września, w niedzielę wieczorem. Znajdowałem się wtedy w Brnie i nie zastanawiając się ani chwili wsiadłem do autobusu, po czym zjawiłem się o godzinie 18.00 w Pradze, w willi na Na Sekyrce 2. To, co mnie spotkało, przekroczyło moje wyobrażenia, chociaż wcześniej odwiedziłem strony internetowe mBanku i wiedziałem już, że to jest zupełnie inny bank, niż wszystkie inne, jakie dotychczas widziałem.

Jednoczesny start mBank.cz oraz mbank.sk

W okresie poprzedzającym wejście na nowe rynki rozmawiałem z wieloma menedżerami, prezesami instytucji finansowych w Czechach i na Słowacji. Wszyscy, bez wyjątku przewidywali niepowodzenie naszego przedsięwzięcia.

Prezesi Banków Centralnych Czech i Słowacji przyjęli mnie z wyszukaną kurtuazją, gdy przyszło mi prezentować notyfikację Narodowego Banku Polskiego, która była konieczna w przypadku podejmowania działalności na zasadach jednolitego paszportu Unii Europejskiej. Pytanie z tezą było niezmiennie takie samo: Wszystkie banki czeskie i słowackie oferują bankowość internetową, gdzie zatem poszukujemy przewagi konkurencyjnej i recepty na sukces? Moja odpowiedź była zawsze taka sama: mBank to bank internetowy, którego przełomowy, niskokosztowy model operacyjny pozwala dostarczać najwyższej jakości produkty i unikalny serwis klienta.

Według rankingów międzynarodowych, poziom prowizji i opłat w Czechach i na Słowacji należał do najwyższych w Europie. Rachunki oszczędościowe na żądanie, podobnie jak kiedyś w Polsce, były znacznie niżej oprocentowane od lokat terminowych. Nasza bazowała na konkurecjnej ofercie cenowej i wygodzie bankowania przez Internet. Bezpłatne konto osobiste i wysokooprocenowany rachunek oszczędnościoy uderzały w słabości systemowe i stanowiły rewolucję w krajach, gdzie przelewy przychodzace były płatne. 

W ciągu następnych miesięcy rzeczywistość przerosła plany i najśmielsze oczekiwania. mBank rósł w Czechach szybciej niż kiedykolwiek w Polsce, co było dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Raczej stawialiśmy na Słowację, która na bazie wstępnych analiz rokowała lepiej, bo rynek wydawał się być bardziej otwarty na innowacje. W pierwszym roku działalności, liczba klientów na koniec 2008 roku osiągnęła w Czechach poziom 185 tysięcy, a na Słowacji 58,6 tysięcy, co w relacji do rynku polskiego odpowiada 703 tysiącom oraz 410 tysiącom klientów. W rekordowym, 2008 roku, mBank pozyskał w Polsce 406 tysięcy klientów. mBank został doceniony przez ekspertów i klientów, którzy przyznali  wyróżnienie Zlata Koruna w Czeskiej Republice i Zlata Minca na Słowacji dla najlepszego banku. We wszystkich kolejnych latach mBank zbierał kolejne nagrody, w roku 2010 „Global Finance” uznał mBank za najlepszy bank internetowy w Czeskiej Republice, a Zlata Koruna klientów przypadła mu tym razem za mBiznes Konto. 

Pilotaż banku w Czechach i na Słowacji osiągnął niekwestionowany sukces, tak względem szybkości wdrożenia, jak i wyników biznesowych. Na początku 2008 r. poprosiłem Commerzbank, strategicznego inwestora mBanku, o zgodę na pełen roll-out  projektu i wejście do kolejnych krajów, zgodnie z przedstawionym wcześniej planem strategicznym. Audyt przeprowadzony przez McKinsey potwierdził założenia styrategii i zdolnośc jej egzekucji przez zespół mBanku. Byłem przekonany, że zielone światło dla paneuropejskiego banku będzie formalnością. Niestety, stało się zgoła inaczej. Sukces mBanku przekonał Commerzbank do wizji budowy paneuropejskiego banku inertentowego na bazie paszportu europejskiego, ale jak to często bywa, silniejszy przywłaszył sobie koncepcję i zamierzał ją zrealizować we własnym zakresie, proponując mi, abym ją wdrożył w ramach struktur macierzystej instytucji. Propozycja awansu do zarządu Comerzbanku i realizacja projektu w barwach jednego z najlepszych i największych niemieckich banków była sama w sobie pociągająca, ale w moim przekonaniu, miała znacznie mniejsze szanse powodzenia niż w przypadku mBanku. Byłem przekonany, że niezależnie od znacznie większych zasobów Commerzbanku, kluczem do sukcesu był zespół i technologia mBanku. Martin Blessing, szef Rady Nadzorczej BRE Banku oraz wiceprezes Commerzbanku potwierdził tą zasadniczą różnicę poglądów do budowy paneuropejskiego banku internetowego w wywiadzie dla gazety Rzeczpospolita: Na temat konstrukcji firmy, która ma łączyć nasze aktywności w regionie, miałem długą rozmowę ze Sławomirem Lachowskim. Na końcu jednak nasze podejście do tych tematów się rozminęło i zdecydowaliśmy się pójść w innych kierunkach. Nie chciałem awansu, który w końcowym efekcie by mnie pogrążył, bo wątpiłem zdolność tego kolosa do działania w warunkach niepewności wdrożenia innowacji, która mogła zagrozić tradycyjnym graczom na rynku finansowym. Wolałem odejść i złożyłem rezygnację z pracy w BRE Banku. Dziesięc lat później Commerzbank wrócił do idei stworzenia banku paneuropejskiego na bazie technologii i doświadczeń mBanku w oparciu o licencję  niemiecką w ramach pojektu Copercnicus. Po kilku miesiącach pracy licznych zespołów w Warszawie i Frankfurcie, Michael Mandel, członek zarządu Commerzbanku ogłosił odwrót: Pomysł się podobał, ale okazał się zbyt ryzykowny. Zdecydowaliśmy się nie kontynuować projektu Copernicus.  Takiego scenariusza się obawiałem nie przystając wcześniej na propozycje ze strony Commerzbank. 

Innowacyjność i potencjał modelu biznesowego, operacyjnyego i koncepcj ekspansji zagranicznej mBanku najlepiej pokazuje fakt, że Revolut, niskokosztowy bank fintechowy, został uruchomiony dopiero w 2015 roku, a na koniec 2023 roku miał 38 mln klientów na całym świecie, z czego ponad 30 mln w Europie. Jego wartość rynkowa przekroczyła w lipcu 2024 roku 40 mld USD. Podobnie niemiecki N26, działający początkowo jako fintech, w 2015 roku pozyskał znaczący kapitał na rozwój działności bankowej i rozpoczął ekspansję w krajach Unii Europejskiej. Pomimo wielu zawirowań w swoim rozwoju na koniec 2023 roku miał 8 mln klientów w 26 krajach Europy.  

Ekspansja zagraniczna mBanku rozpoczęta w 2007 r. (!) skończyła się na Czechach i Słowacji. W 2023 roku mBank miał w tych krajach ponad 1,2 miliona klientów.  Trzeba pamiętać, że w tych krajach mieszka razem 15 mln ludzi. To jedyny przykład udanej ekspansji zagranicznej polskiego banku.

Powszechny Bank Gospodarczy SA (Pekao SA) – głęboka restrukturyzacja

Powszechny Bank Gospodarczy SA, powstał w 1989 roku poprzez wydzielenie struktur organizacyjnych (28 oddziałów operacyjnych w regionie Polski środkowej) i aktywów z Narodowego Banku Polski. Stał się piątym co do wielkości bankiem w sektorze bankowym pod względem aktywów oraz trzecim pod względem wartości udzielonych kredytów. Cechą charakterystyczną PBG SA była obsługa tzw. inwestycji centralnych, strategicznych inwestycji rządowych, finansowanych za pomocą kredytu bankowego gwarantowanego w pełni przez Skarb Państwa. W ten sposób realizowano głównie projekty inwestycyjne w sektorze paliwowo- energetycznym. Największe z nich stały się częścią aktywów PBG SA: Elektrownia Opole, Elektrownia Bełchatów oraz Kopalnia Węgla Brunatnego w Rogowcu.

W styczniu 1993 roku podjąłem pracę w PBG SA jako członek zarządu i Dyrektor Departamentu Kredytów Trudnych  odpowiedzialny początkowo za restrukturyzację portfela złych długów, który sięgał wówczas 67% portfela kredytów ogółem. W okresie dwóch lat bank zrealizował program naprawczy, wykorzystując innowacyjne metody restrukturyzacji finansowej. Jako jedyny bank w Polsce na szeroką skalę zastosował zamianę wierzytelności na akcje przedsiębiorstw. Bank zawarł 2 5 ugód bankowych, na kwotę zobowiązań 5,995 mld zł, z czego umorzeniu podlegało 65%, konwersji na akcje 28%, a spłacie zaledwie 7% zobowiązań. Nabyte tą drogą akcje przedsiębiorstw były zalążkiem PBG Funduszu Inwestycyjnego, pierwszego w Polsce funduszu inwestycyjnego o charakterze restrukturyzacyjnym.

Następnie, jako Wiceprezes zarządu PBG SA (do maja 1998 r.) byłem odpowiedzialny za przygotowanie nowej strategii rozwoju i obszar bankowości detalicznej, korporacyjnej i inwestycji kapitałowych.

Opracowany w 1993 roku nowy Plan Strategiczny zakładał, że PBG S.A. stanie się uniwersalnym bankiem komercyjnym działającym na obszarze całego kraju. Było to sygnałem do szybkiego rozwoju bankowości detalicznej i gwałtownej ekspansji terytorialnej, a liczba oddziałów wzrosła na koniec 1996 r. do 122. Aby sprostać oczekiwaniom rynku w zakresie kompleksowej oferty finansowej bank stworzył Grupę Kapitałową PBG, w której skład wchodziły:  PBG Leasing SA, PBG Fundusz Inwestycyjny (fundusz podwyższonego ryzyka specjalizujący się w restrukturyzacji przedsiębiorstw), BTUiR Heros (ubezpieczenia), PBG Nieruchomości (działalność na rynku nieruchomości komercyjnych i mieszkaniowym), PBG Informatyka oraz Grupa Zarządzająca Łódź, która zajmowała się powierniczym zarządzaniem przedsiębiorstwami i funduszami zamkniętymi.

Bank został wyróżniony tytułem „Lidera Polskiego Biznesu” za szczególne osiągnięcia w restrukturyzacji przedsiębiorstw, a Sławomir Lachowski odznaczony w 1966 roku Srebrnym Krzyżem Zasługi za osiągnięcia w rozwoju i restrukturyzacji polskiego sektora bankowego.  

W lipcu 1996 r. Rada Ministrów podjęła decyzję o utworzeniu grupy bankowej wokół Banku Polska Kasa Opieki SA i przejęciu trzech banków regionalnych: Powszechnego Banku Gospodarczego w Łodzi, Pomorskiego Banku Kredytowego w Szczecinie, oraz Banku Depozytowo-Kredytowego w Lublinie.

Suma funduszy własnych czterech banków Grupy – 2 005 mln zł – zapewniała Grupie Pekao SA pozycję lidera przed Bankiem Handlowym SA (1 849 mln zł) i Bankiem Gospodarki Żywnościowej SA (1 435 mln zł) i stanowiła 12% funduszy własnych całego polskiego sektora bankowego (bez uwzględnienia banków spółdzielczych). Aktywa Grupy w wysokości 42,6 mld zł przewyższały znacznie aktywa PKO BP (36,5 mld zł) i ponad trzykrotnie Banku Handlowego SA (14 mld zł). Na koniec 1996 r. stanowiły 21,5% sumy bilansowej wszystkich polskich banków. Grupa kontrolowała również blisko 19% rynku kredytów (wartość portfela kredytowego brutto na koniec 1996 r. w wysokości 14,3 mld zł była większa niż jakiegokolwiek innego banku działającego w Polsce) oraz 24% rynku depozytów (26,6 mld zł). Większą wartość depozytów miało jedynie PKO BP – 32,1 mld zł. Łączna liczba placówek banków należących do Grupy Pekao wynosiła 450 placówek. Jedynie PKO BP dysponowało większą siecią, która obejmowała 817 placówek w tym 417 oddziałów.

PKO Bank Polski SA – od kasy oszczędności do nowoczesnego banku uniwersalnego

7 lutego 1919, dekretem Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, utworzona została Pocztowa Kasa Oszczędności. Pierwszym celem PKO stało się wprowadzenie do obiegu polskiego złotego zamiast marki polskiej (jako pochodnej marki niemieckiej). Od 1920 bank posiadał osobowość prawną, jako instytucja państwowa.

Podczas okupacji niemieckiej ziem polskich, w czasie II wojny światowej Pocztowa Kasa Oszczędności funkcjonowała pod zarządem niemieckim. W 1945 roku działalność Pocztowej Kasa Oszczędności została wznowiona.

W 1948 roku, Dekretem Rady Ministrów zlikwidowano dotychczasową Pocztową Kasę Oszczędności, a jednocześnie powołano do życia nowy bank państwowy – Powszechną Kasę Oszczędności. 1 stycznia 1950 agendy Pocztowej Kasy Oszczędności przejęła Powszechna Kasa Oszczędności, która rozpoczęła działalność z dniem 1 stycznia 1950 r. i z tym dniem na jej rzecz przekazane zostały aktywa i pasywa zlikwidowanej Pocztowej Kasy Oszczędności.

W 1974 do oferty PKO wprowadzono rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy dla osób fizycznych (zwany popularnie ROR).

W 1975 r. Powszechna Kasa Oszczędności została włączona w struktury Narodowego Banku Polskiego.

1 listopada 1987 PKO stała się ponownie samodzielnym bankiem, zmieniając nazwę na Powszechna Kasa Oszczędności Bank Państwowy.

W okresie do początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, Powszechna Kasa Oszczędności na zasadzie wyłączności obsługiwała klientów indywidualnych w Polsce, podczas gdy Bank Polska Kasa Opieki S.A. (Pekao SA) miał wyłączność na prowadzenie kont walutowych klientów indywidualnych.

W 2000 r. dotychczasową Powszechną Kasę Oszczędności Bank Państwowy przekształcono 12 kwietnia 2000 w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa pod nazwą Powszechna Kasa Oszczędności Bank Polski Spółka Akcyjna.

10 listopada 2004 PKO Bank Polski zadebiutował na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.

W okresie sierpień 1998 – marzec 2000 r.  pełniłem funkcję Wiceprezesa Zarządu PKO BP, nadzorując początkowo bankowość detaliczną,  a następnie także rynek mieszkaniowy oraz bankowość korporacyjną i inwestycyjną.  
W tym czasie dokonano restrukturyzacji banku i opracowano nową strategię mającą na celu przekształcenie kasy oszczędnościowej w bank uniwersalny, którego celem było utrzymanie dominującej pozycji na rynku detalicznym i  zostanie liderem w obszarze obsługi małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP), dużych korporacji oraz  samorządów lokalnych.
W pierwszym roku wdrażania nowej strategii bank otworzył 960 tys. rachunków osobistych Superkonto, co przekładało sie na pozyskanie 1,3 mln nowych klientów. W momencie przekształcenia formy prawnej PKO BP na Spółkę Akcyjną byłem pomysłodawcą zmiany nazwy na PKO Bank Polski SA.

PKO Bank Polski S.A. to spółka z dominującym udziałem Skarbu Państwa i instytucja finansowa o fundamentalnym znaczeniu dla gospodarki, bezpieczeństwa oszczędności Polaków oraz obsługi i rozwoju małych i średnich przedsiębiorców, dużych korporacji, podmiotów publicznych i samorządów lokalnych.

PKO Bank Polski to obecnie największy pod względem aktywów, kapitałów i wartości rynkowej bank w Polsce. Na koniec 2023 roku, PKO Bank Polski to rynkowy lider w segmencie klienta indywidualnego i korporacyjnego. Obsługuje 11,9 mln klientów indywidualnych (co trzeci dorosły mieszkaniec naszego kraju ma rachunek w PKO Bank Polski), których oszczędności w formie depozytów ulokowanych w tym banku, akcji, funduszy inwestycyjnych, obligacji skarbowych  wynoszą ponad 400 mld PLN, tj. ponad 25% oszczędności/inwestycji gospodarstw domowych w Polsce.

PKO Bank Polski obsługuje 578 tys. małych i średnich przedsiębiorców, 18,5 tys. klientów korporacyjnych, którym dostarcza finansowanie w formie kredytów, leasingu i factoringu o wartości blisko 95 mld  mld PLN.

W 1300 placówkach PKO Bank Polski pracuje 25 tysięcy osób.

PKO Bank Polski to druga, po ORLEN SA, pod względem kapitalizacji rynkowej spółka na GPW.

BRE Bank – sześciokrotny wzrost wartości rynkowej w ciągu czterech lat

BRE Bank – Bank Rozwoju Eksportu rozpoczął działalność operacyjną w 1987, kiedy otrzymał, jako pierwszy bank, licencję na podstawie nowelizacji ustawy Prawo Bankowe. Prezesem Zarządu został Krzysztof Szwarc. W 1990 rozpoczęto proces prywatyzacji spółki, był to pierwszy proces prywatyzacji banku w Polsce. Przeprowadzono go w drodze oferty publicznej na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, debiut miał miejsce w 1992. Był to wówczas jeden z mniejszych banków działających w Polsce. Obecnie jest najdłużej obecną spółką w indeksie WIG20.

W 1994 BRE Bank zawarł umowy o partnerstwie strategicznym z Commerzbank AG, który stopniowo zaczął zwiększać swoje zaangażowanie w akcjonariacie banku. W 1995 posiadał 21% akcji banku, dwa lata później 48,7%, a w 2000 objął 50% akcji. Według stanu na 10 kwietnia 2024 roku do Commerzbanku – drugiego największego banku w Niemczech – należało 69,17 % akcji spółki.

W 1998 nastąpiła fuzja z Polskim Bankiem Rozwoju, a nowym prezesem zarządu banku zostaje Wojciech Kostrzewa. Na koniec lat 90-tych BRE Bank był dziewiątym największym bankiem w Polsce pod względem aktywów, specjalizującym się w obsłudze średnich i dużych przedsiębiorstw.  W maju 2000 roku członkiem zarządu BRE Bank zostaje Sławomir Lachowski, któremu powierzono rozwój obszaru bankowości detalicznej od podstaw.

W listopadzie 2000 roku BRE Bank uruchomił działalność detaliczną dla klientów indywidualnych i małych przedsiębiorstw pod marką mBank, wyłącznie w przez Internet. W ten sposób mBank stał się pierwszym bankiem Internetowym w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Rok później powstał MultiBank oferujący swoje usługi dla osób zamożnych, przedsiębiorców i małych przedsiębiorstw poprzez sieć oddziałów i Internet.  mBank i MultiBank zmieniły obraz nowoczesnej bankowości detalicznej w Polsce. mBank był pierwszym w pełni wirtualnym bankiem w kraju i w ciągu 5 lat działalności stał się jednym z 10 największych tego typu instytucji w Europie.

W latach 2004–2008 Sławomir Lachowski pełnił funkcję prezesa zarządu BRE Bank, w tym okresie bank awansował do grona trzech największych banków w Polsce pod względem wielkości aktywów, a jego wartość mierzona kapitalizacją rynkową wzrosła w tym okresie blisko sześć razy, z 2,440 mld PLN do 12,224 mld PLN.

W okresie 2008-2010 prezesem zarządu BRE Bank był Mariusz Grendowicz, a następnie od 2010 roku Cezary Stypułkowski.

W 2013 roku BRE Bank przeprowadził rebranding, polegający na zastąpieniu trzech dotychczasowych marek handlowych: Multibank, mBank i nazwy spółki BRE Bank, przez jedną, mBank. Nastąpiła zmiana logo i identyfikacji wizualnej spółki.

W 2024 roku mBank jest piątym pod względem liczby klientów indywidualnych (4,619 tys.) i wielkości aktywów (227 mld PLN) bankiem w Polsce. Ponadto ma blisko 1,5 mln klientów w Republice Czeskiej i w Słowacji.

 

MultiBank – przyjazny świat finansów dla przedsiębiorców i małych firm

MultiBank – powstał w 2001 r. jako detaliczna część BRE Banku SA. MultiBank był zamierzonym połączeniem tradycyjnej bankowości, oferującej kompleksową obsługę w oddziałach (Centrach Usług Finansowych) w całym kraju, z nowoczesną bankowością dostępną przez Internet i telefon w trybie 24/7/365.

Misja MultiBanku to: Przyjazny świat finansów dla wymagających klientów indywidualnych, przedsiębiorców i małych przedsiębiorstw. 

MultiBank stworzył innowacyjną ofertę produktową:

  • MultiKonto – wielowalutowe rachunki dla klientów indywidualnych i firm
  • wielowalutowe karty debetowe
  • Kredyt WWJ (Wszystko w Jednym) – linia kredytowa zabezpieczona hipoteką, której saldo było zmienne i uzależnione od bieżących wpłat i wypłat
  • Centrum Oszczędzania – unikalny ekosystem: zintegrowana oferta lokat bankowych, wielu funduszy inwestycyjnych i dostęp do GPW z rachunku MultiKonto,
  • kredyty gotówkowe, odnawialne, samochodowe,
  • kredyty hipoteczne – Plany Finansowe,
  • karty kredytowe,
  • ubezpieczenia on-line (komunikacyjne, nieruchomości, na życie),
  • lokaty terminowe, produkty strukturyzowane, lokaty walutowe,
  • oferta kredytowa dla firm.

MultiBank zdobył rzeszę blisko 1 miliona klientów, którzy doceniali unikalny model operacyjny doradztwa osobistego w oddziałach i bankowości internetowej, dla załatwiania codziennych spraw finansowych.

mBank – innowacja przełomowa. Pracuj ciężko. Baw się. Zmieniaj świat.

Mój syn powiedział kiedyś, że gdyby już nic więcej mi się nie udało zrobić, to i tak miałbym co opowiadać wnukom przy kominku. Jego opinię z pewnością w największym stopniu ukształtował mBank, który stał się moim znakiem rozpoznawczym. „Twórca mBanku”, to określenie przylgnęło do mnie w narracji publicznej i biznesowej.

Projekt mBank to dotychczas największa zawodowa przygoda mojego życia. Wszystko w tym przedsięwzięciu było niezwykłe, pomysł, czas jego realizacji i droga, którą przez osiem lat przebyłem z grupą wielu ludzi zafascynowanych tym projektem. Przychodząc z PKO Bank Polski do BRE Banku w maju 2000 roku miałem zbudować nowoczesny bank dla rosnącej klasy średniej w Polsce, bank detaliczny dla wymagających klientów indywidualnych i przedsiębiorców. Diagnoza strategiczna polskiego rynku finansowego wykonana na początku 2000 r. przed rozpoczęciem wdrożenia projektu MultiBank uświadomiła mi, że to przedsięwzięcie ma wszelkie szanse powodzenia, bo jako model typu brick & mortar znajduje się w mainstreamie innowacji, które stopniowo ulepszają dotychczasowe produkty i sposób działania, ale ku mojemu zaskoczeniu intuicyjnie poczułem, że pojawiła się wyjątkowa okazja na stworzenie banku internetowego jako nowy model operacyjny i biznesowy banku detalicznego. W tym przekonaniu utwierdziły mnie doświadczenia z Doliny Krzemowej, gdzie przez kilka lat byłem członkiem Komitetu Doradców ds. Rozwoju Biznesu Visa International, które pogłębiły moją fascynację Internetem i Nową Gospodarką. Byłem przekonany, że Internet zmieni wszystko, sposób uczenia się, komunikowania, życie prywatne i biznes we wszystkich płaszczyznach. Z takim nastawieniem przystąpiłem do projektu mBank.

Zasadniczo rozróżnia się dwie grupy innowacji:

– innowacje zachowawcze (incremental innovation), które odnoszą się do stopniowych ulepszeń produktów, usług lub procesów i mogą znacząco poprawić konkurencyjność i efektywność. Przykładem może być zwiększenie wydajności baterii w smartfonach czy wprowadzenie nowych funkcji w istniejących aplikacjach.

– innowacje przełomowa (disruptive innovation), to innowacyjny produkt, usługa albo model biznesowy lub operacyjny, które w konsekwencji mogą zdestabilizować i zastąpić istniejące rynki i sieci wartości (tj. firmy, produkty i relacje rynkowe). Przykładem może być pojawienie się cyfrowej fotografii, która zrewolucjonizowała branżę fotograficzną, marginalizując tradycyjną fotografię na filmie.

Główna różnica między tymi dwoma typami innowacji polega na zakresie i skali wpływu na rynki i branże. Innowacje inkrementalne (stopniowe) mają charakter ewolucyjny, polegający na ciągłym doskonaleniu, podczas, podczas gdy innowacje przełomowe (disruptive) mają charakter rewolucyjny. Stanowią odejście od znanych wcześniej technologii czy metod produkcji, organizacji procesów lub grup klientów docelowych. Zmieniają tym samym zasady konkurencji eliminując z rynku z rynku dominujący produkt, usługę lub model biznesowy.

Innowacje przełomowe zwykle łatwo określić post factum, gdy dokonały przełomowych zmian rynkowych i społecznych. Intuicyjnie byłem przekonany, że Internet jako technologia, to narzędzie zasadniczo zmieniające model biznesowy i operacyjny bankowości w odniesieniu do:

– kosztów działania, poprzez eliminację oddziałów lub radykalną redukcję ich liczby,

– wygody klientów mających dostęp do usług finansowych w dowolnym miejscu i czasie w trybie 24x7x365,

– jakości i zakresu produktów dostępnych dla klientów.

 

Wiele się mówiło w tym czasie o bankowości internetowej, temat rozpalał dyskusje, ale nie widać było żadnego realnego przykładu, który by odniósł przekonywujący sukces. ING Direct powstał w 1997 roku w Kanadzie i dopiero planował wejść do Stanów Zjednoczonych, gdzie wbrew oczekiwaniom rynek dla banków internetowych okazał siętrudny. Inicjatywy liderów bankowości tradycyjnej, dążących do stworzenia samodzielnych banków internetowych – Citibank (citi f/i) oraz Bank One (Wingspan) – właśnie padały.  Z drugiej strony banki internetowe stworzone przez outsiderów, takich jak NetBank w USA czy Egg w Wielkiej Brytanii, rozwijały się dobrze. Nie miałem wtedy pojęcia, że w 1999 r. nikomu wtedy mało znany Elon Musk, po sprzedaży Zip2, swojego pierwszego startupu technologicznego, zarejestrował w marcu 1999 roku startup finansowy, po nazwą X.com, mając głębokie przekonanie, że Internet zrewolucjonizuje bankowość i szerzej całą branżę finansową. Należy podkreślić, że Elon Musk był uzdolnionym programistą, studiował fizykę na Uniwersytecie Stanforda, a jego doświadczenie w bankowości ograniczało się jedynie do wakacyjnych praktyk w Bank Nova Scotia, które wyrobiły w nim w przekonanie, że bankowość jest skostniała i zacofana, a przez to dojrzała do innowacji. Wizja Ilona Muska była ambitna, X.com miał udostępniać w jednym miejscu wszystkie usługi finansowe: bankowość, zakupy przez Internet, rachunki rozliczeniowe, karty kredytowe, konta inwestycyjny i kredyty.  X.com uzyskał bardzo szybko licencje bankową i rozpoczęł działalność w listopadzie tego samego roku, ograniczoną do płatności w Internecie, które stało się bardzo popularne wraz ze wzrostem i e-commerce i platform takich jak eBay. W marcu 2000 roku doszło do fuzji X.com z jednym z konkurentów – Confinity, który oferował swoje usługi płatnicze pod marką PayPal. X.com nigdy nie został pełnozakresowym bankiem, ale PayPal stał się globalnym systemem płatności, który cieszy się zaufaniem na całym świecie, mając ponad 100 milionów kont użytkowników, a jego metoda płatności jest akceptowana przez setki tysięcy firm na świecie.

Początku lat dwutysięcznych bankowość detaliczna stanęła na rozdrożu; Internet rozpalał wielkie nadzieje pretendentów pragnących wedrzeć się do lukratywnego biznesu, przełamując istniejący model biznesowy. Strach przed falą zmian, które mogły zagrozić istniejącemu status quo, zmuszał tradycyjne instytucje do podejmowania inicjatyw obronnych. Trudno było ocenić szanse i zagrożenia, bo tak naprawdę bankowość internetowa znajdowała się dopiero w zarodku. Mieszały się dwa podejścia – wykorzystanie Internetu jako zdalnego dostępu do posiadanego rachunku bankowego w tradycyjnym banku oddziałowym i bank internetowy jako nowy model biznesowy. Intuicja mówiła mi, że ten ostatni to przełomowa innowacja, która ma szansę zupełnie zmienić sposób działania banku i jego percepcję wśród klientów. Miałem w głowie przykład Southwest Airlines i Wal-Mart, które odmieniły całkowicie swoje branże dzięki zmianie struktury kosztów i poprawie efektywności zarządzania operacyjnego. Podobnie bank internetowy mógł zmniejszyć radykalnie koszty działania i żadne oszczędności w tradycyjnym modelu biznesowym bankowości detalicznej nie mogły temu sprostać. To była teza niewzbudzająca wątpliwości. Najbardziej dyskusyjny był problem adaptacji Internetu jako podstawowego kanału dostępu do banku w sferze transakcyjnej, komunikacji i dystrybucji produktów. Tutaj na nic były wszystkie analizy i badania. Można było znaleźć argumenty na poparcie każdej z opcji, chociaż teza, że bank może nie mieć placówek fizycznych była traktowana jako obrazoburcza i jej zwolennicy byli w zdecydowanej mniejszości.

W sytuacji, gdy nie ma jednoznacznego wsparcia w dostępnych analizach, podjęcie decyzji kieruje się intuicją, przy czym intuicja to nie olśnienie, ale suma wiedzy, doświadczenia i autorefleksja chwili.

Zatrzymałem budowę MultiBanku rzucając wszystkie zasoby do pracy nad uruchomieniem pierwszego wirtualnego (internetowego) banku w Polsce. Mój entuzjazm, w większym stopniu niż przekonanie oparte na racjonalnych przesłankach, udzielił się moim współpracownikom. „Work hard, have fun, make history” było naszym zawołaniem a song „I believe, I can fly” często rozbrzmiewał na naszych imprezach. Po raz pierwszy w życiu miałem wrażenie, że jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia i odwaga wyjścia poza utarte schematy.

Na początku był chaos, znaliśmy tylko kierunek, więc szczegóły modelu operacyjnego powstawały w trakcie prac wdrożeniowych. Z naszych prac wyłaniał się swego rodzaju anty-bank, konstruowany jako zaprzeczenie podstawowych praw rządzących tym biznesem. Brak oddziałów i obsługi bezpośredniej, niskie ceny wynikające z oszczędności kosztowych, przejrzystość komunikacji, partnerskie relacje z klientami, bank jako adwokat klienta – to wszystko było sprzeczne z tradycyjnym modelem bankowości detalicznej. Ale to właśnie było najbardziej fascynujące, intuicyjnie czułem, że tego obecnie oczekują ludzie od instytucji finansowej. Byłem przekonany, że czas, kiedy klient był petentem, głupim i naiwnym, łatwym do zmanipulowania dostarczycielem zysków, należy do przeszłości.

Liczba osób korzystających z bankowości elektronicznej była w Polsce jeszcze stosunkowo mała. Penetracja usług bankowości internetowej wśród Internautów w Polsce wynosiła w połowie 2000 roku ok. 1,5 procent i była znacznie niższa niż w Europie Zachodniej, gdzie średnio wynosiła 31 procent. W Stanach Zjednoczonych, które przodowały w adaptacji Internetu w jego wczesnej fazie rozwoju i prostych zastosowaniach, wskaźnik ten był o połowę niższy niż w Europie, ale w dalszym ciągu 10 razy większy niż w Polsce.

Trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy relatywnie niska penetracja usług bankowości internetowej w naszym kraju była rezultatem wysokich kosztów dostępu do Internetu czy też słabej jakości oferty polskich banków. Oczekiwałem, że tempo wzrostu liczby użytkowników Internetu w naszym kraju nabierze hiperprzyśpieszenia i przełoży się na wzrost zainteresowania bankowością internetową. Internet wszędzie zdobywał szybko coraz większą popularność: w USA już 44,1 procenta mieszkańców korzystało z Internetu, w Niemczech 29 procent, Wielkiej Brytanii 26,2 procenta a w Polsce tylko 9,7 procenta. Nasze wewnętrzne eksperckie szacunki mówiły, że rynek bankowości internetowej powinien w najbliższych latach eksplodować wzrostem do poziomu 2,68 milionów użytkowników w 2004 roku według optymistycznych założeń a według ostrożnych – do 1,48 milionów. W maju 2000 roku zaledwie 24 tysiące osób w pięciu bankach korzystało z bankowości internetowej, przy czym baza klientów tych banków przekraczała w sumie 5 milionów klientów. Nie było wątpliwości, że coś tu nie gra.

Postanowiłem działać szybko, aby zdobyć premię pierwszeństwa wejścia na rynek z przełomowym modelem biznesowym pełnozakresowego banku dla klientów indywidualnych. Nie było czasu na badania rynku i stosowanie najlepszych praktyk budowy organizacji, produktów i procesów. Odstąpiłem od rutynowego podejścia z konieczności i przekonania.  Henry Ford powiedział kiedyś: Gdybym na początku swojej kariery jako przedsiębiorca zapytał klientów, czego chcą, wszyscy byliby zgodni: chcemy szybszych koni. Więc ich nie pytałem”. Podobnie Steve Jobs: Ludzie nie wiedzą, czego chcą, dopóki im tego nie pokażę. Dlatego właśnie nigdy nie opieram się na badaniach rynku. Naszym zadaniem jest odczytać to, co nie zostało jeszcze zapisane.

Filozofia działania wspiera przełomowy model biznesowy

Stworzenie wizji i misji działalności mBanku było procesem z pogranicza artystycznej kreacji i racjonalnej analizy. Proces ten zresztą trwał dość długo. Wizja pojawiła się pierwsza jako filozofia mBanku, bowiem to określenie wydawało mi się bliższe temu, co miała dla nas znaczyć. Napisałem krótko to, co jest dla mBanku najważniejsze i powinno być w takim samym stopniu ważne dla jego klientów. Filozofię mBanku, wyjaśniająca główne zasady i cele działania można była znaleźć łatwo na stronach internetowych (http://www.mbank. pl/o_nas/filozofia.html). Wtedy było to rzeczywiście odmienne podejście do bankowości w porównaniu z tym, co prezentowały inne banki. Bankowa deklaracja tożsamości mBanku brzmiała jak wypowiedzenie nie wprost wojny bankom tradycyjnym.

Finanse osobiste wymagają prostych rozwiązań w zasięgu ręki. Produkty i usługi muszą kreować wartość dla klienta, powinny ułatwiać życie codzienne oraz umożliwiać realizację indywidualnych planów, a nawet marzeń. Nowy model biznesowy łamie tradycyjne kanony bankowości detalicznej, gdzie wyższa jakość usług i produktów dostępna była za większą cenę. Osoby preferujące model obsługi bankowej, który eliminuje drogie oddziały, muszą mieć z tego korzyści odpowiadające oszczędnościom banków oferującym takie usługi. Stosując się do tej reguły BRE Bank SA stworzył mBank, który jednocześnie zapewnia swoim klientom coraz bardziej docenianą wolność, niezależność i maksimum korzyści. Naczelną zasadą działalności mBanku jest dostarczanie produktów i usług finansowych, których rzeczywiście potrzebujecie. Nie obiecujemy, że znajdziecie u nas wszystko, co w świecie finansów wymyślono, ale za to będą to z pewnością rzeczy dla was najważniejsze, o najwyższej jakości i najlepszej cenie dostępnej na rynku.

 mBank w 100 dni

Zespół projektowy składał się z ludzi w wieku 25–35 lat. Oni nie znaleźli się tutaj przypadkiem; każdy z nich był doskonale wykształcony, technologicznie zaawansowany, otwarty na świat, ambitny, pracowity, patrzący z optymizmem w przyszłość i życzliwie odnoszący się do otoczenia. W swojej różnorodności członkowie zespołu stanowili razem odzwierciedlenie klienta nowej generacji. Wystarczyło podać hasło: robimy bank dla nas samych, jako odwzorowania grupy docelowej. I tak właśnie powstała pierwsza wersja mBanku. Ktoś może powiedzieć, że to nieprofesjonalne. I pewnie będzie miał rację patrząc na proces powstawania wstępnego modelu biznesowego banku internetowego przez pryzmat podręcznikowych zasad obowiązujących w tradycyjnych firmach działających na ustabilizowanych rynkach.

 Stworzenie mBank trwało w sumie nieco pod pięć miesięcy. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że to było niezwykłe osiągnięcie wziąwszy pod uwagę charakter i zakres projektu. Nie znam przykładu, aby w tak krótkim okresie czasu powstał od podstaw bank detaliczny, także internetowy.

Nazwa i logo były rezultatem dyskusji wewnątrz zespołu projektowego, ale ostateczny werdykt podjąłem na swoją odpowiedzialność. Propozycja logo banku została przysłana przez amatora grafika na konkurs ogłoszony w prasie. Nazwa własna (marka) nawiązuje do przyjętej strategii rozwoju. „mBank” to bank, który jest instytucją zapoczątkowującą mobile banking w Polsce. Pierwotne Logo przetrwało 13 lat, aż do momentu, kiedy BRE Bank zmienił swoją nazwę na mBank i przyjął nowe logo.

Logotyp mBanku - Press Kits - Biuro prasowe, centrum prasowe - mBank.pl
mBank rozpoczął swą działalność z ofertą dwóch prostych produktów, których głównym atutem konkurencyjnym była cena. Przewaga konkurencyjna  w zakresie cen, wynikająca z fundamentalnie niższej bazy kosztowej, pozostała. Dodatkowo mBank wdrożył pełną ofertę produktów i usług bankowości detalicznej, produktów inwestycyjnych, usług maklerskich i ubezpieczeń. I nie są to standardowe produkty, ale innowacyjne rozwiązania dające klientom wartość dodaną. W ten sposób powstał dyskont bankowy, oferujący wszystkie potrzebne produkty finansowe w najlepszych cenach i jakości, kreujący unikalne doświadczenie klienta w zakresie bankowości i finansów.

mBank ruszył o północy 26 listopada 2000 roku. Na internetowym forum dyskusyjnym na temat bankowości – pl.biznes.banki, które było stale obserwowane przez bankowców i dziennikarzy serwisów gospodarczych, bowiem stanowiło dla obu grup źródło nieocenionych informacji z pierwszej ręki przetoczyła się ożywiona dyskusja na temat startu m Banku. Po tym jak nacisnąłem klawisz ENTER o 24:00 natychmiast pojawił się pierwszy post:

odpalili!”. Sceptyk

A wy wszyscy, którzy czytacie to później, żałujcie, że nie uczestniczyliście w tym wielkim wydarzeniu on-line! :-)
mBanku, życzę wszystkiego najlepszego.
Tak trzymaj i… nie zepsuj się!
A może odezwiesz się czasem na pl.biznes.banki, he? :-)
Jeszcze przed spaniem odświeżyłem sobie parę razy stronę główną, aby obejrzeć wszystkie zdjęcia podpisane «mBank – nasze twarze».
Dzięki temu wiem już z kim mam do czynienia.
BTW – ten brodaty wygląda mi na szefa :-)”.
PGR
Autor: gral@iname.com (Piotr Gralak)
Data: 26 listopada 2000 01:34:14

A nazajutrz rano jeden z Internautów napisał:

Re: Sweet dreams
Ludzie, chyba wam coś odbiło ;-)
Budzę się rano i czuję się jakbym przespał kilka lat. Czyżbym popełnił straszny błąd, że w nocy spałem zamiast udać się do banku?!
No trudno, zabieram się do zakładania konta, lepiej późno niż wcale :-)”. Wojtek Frabinski wojtekfr@alpha.net.pl

Zdolność do ciągłych innowacji siłą napędową wzrostu.

Poszukiwanie nowych, innowacyjnych rozwiązań, które pchają biznes do przodu i napędzają wzrost, wymaga wytrwałej pracy poznawczej, ciągłej czujności i ustawicznych prób. Wielokrotnie rozwiązania, mające przesłanki do sukcesu, okazywały się niewypałem albo osiągały dalekie od oczekiwań rezultaty. Czasem niedoceniane w fazie przygotowawczej produkty zdobywały niebywałe uznanie klientów. Poszukiwanie innowacji musi być

podporządkowane planowym działaniom, ale bywa i tak, że rozwiązania są w zasięgu ręki i przypadkowo odkrywamy ich znaczenie. Fenomenalny wzrost mBanku jest rezultatem zdolności do znajdowania i wdrażania co jakiś czas nowych produktów i usług, które wzmacniają siłę napędową. Innowacje o strategicznym znaczeniu dla rozwoju mBanku i wzrostu zadowolenia klientów to:

  • eKonto i eMax – konto osobiste i oszczędnościowe;
  • mBiznes – idealne konto dla mikroprzedsiębiorstw;
  • Supermarket Funduszy Inwestycyjnych;
  • eMakler – internetowa usługa maklerska;
  • mUbezpieczenia – nowa jakość bancassurance.

mBank wprowadzał wiele nowatorskich rozwiązań i standardowych produktów, ale te zasłużyły na miano przełomowych, nie tylko wewnętrznie, ale także z punktu widzenia rynku finansowego. Mają tak duże znaczenie, że warto przybliżyć przesłanki ich powstania i obecne znaczenie.

mBiznes Konto, zintegrowane z rachunkiem osobistym eKonto stało się prawdziwym przebojem natychmiast po wdrożeniu do oferty. Bank w Internecie był postrzegany wśród przedsiębiorców jako możliwość uwolnienia się od gorsetu oddziału bankowego, oszczędzał czas, fatygę i pieniądze. Dostrzegli oni w mBanku rozwiązanie wszystkich swoich problemów i zaakceptowali nową propozycję obsługi bankowej przez Internet natychmiast. Kiedy liczba otwieranych rachunków mikrofirm sięgnęła 100 dziennie, to stało się oczywiste, że mBank trafił swoją internetową ofertą w dziesiątkę. Marek Piotrowski, lider zespołu mikrofirm, dołączył do projektu dwa tygodnie po ukończeniu studiów na Politechnice Łódzkiej tak wspomina ten czas: Szukając odpowiedzi na pojawiające się pytania nie dawaliśmy się zbywać odpowiedziami w stylu «zawsze tak było», «nie da się», «nie wiem» – drążyliśmy temat. To były zwariowane miesiące – na usta cisnęły się tysiące pytań, często banalnych. Setki przeczytanych artykułów, badań rynku, rozmów z ludźmi, który prowadzili firmy. I ciągle ta świadomość… cholera, jak ja jeszcze niewiele wiem o tym biznesie.

Bankowość jest prosta, należy koncentrować uwagę na sprawach najważniejszych dla klientów. Piotr Gawron, który na początku projektu pełnił funkcje szefa technologii, zgodnie z zasadą zarządzania matrix, wziął aktywny udział w tworzeniu mBiznes Konta, bo jako student-przedsiębiorca miał w tym zakresie własne doświadczenia: Przygotowując rachunek dla mikrofirmy chcieliśmy zbudować ofertę dla klientów indywidualnych prowadzących działalność gospodarczą. Wiedziałem na własnym przykładzie, że postrzeganie finansów osobistych i «firmowych» jest bardzo zbliżone. Dlatego zależało nam, aby przełamać panujące wówczas standardy rozdziału obsługi firm i klientów indywidualnych. W ciągu 10 lat mBank osiągnął fenomenalny sukces na rynku mikroprzesiębiorstw: zdobył blisko 300 tysięcy klientów i 16 procent rynku, stając się drugim, po PKO BP, najpopularniejszym bankiem dla mikrofirm. To było zaiste wejście smoka.

Supermarket Funduszy – rewolucja w dystrybucji funduszy inwestycyjnych

Od początku było wiadomo, że mBank nie poprzestanie na ofercie produktów bankowych. Wszakże internetowa rewolucja w finansach na świecie rozpoczęła się od usług maklerskich. W Polsce rynek kapitałowy odrodził się w 1991 roku, rozwijał się bardzo szybko, chociaż nie uniknął zapaści w połowie lat dziewięćdziesiątych. Strategia budowy przewagi konkurencyjnej mBanku bazowała na poszukiwaniu innowacyjnych rozwiązań, które miały wyróżniać go od pozostałych banków. Nasze zainteresowanie rynkiem kapitałowym było naturalnym przedłużeniem rozwijania modelu internetowego banku detalicznego. Na bieżąco przyglądaliśmy się rynkowi akcji i funduszy inwestycyjnych, które standardowo są rozszerzeniem oferty dla klientów indywidualnych. Ten ostatni wydawał się zbliżać do punktu przełamania (inflection point), dlatego zaabsorbował naszą uwagę jako priorytet.

Model dystrybucji funduszy inwestycyjnych w Polsce przedstawiał archaiczny obraz:

  • Dominacja sieci naziemnej (okienka bankowe, Domy Maklerskie)

–  konieczność osobistej obecności;

–  stosunkowo skomplikowany proces zakupu;

  • Wysokie opłaty wstępne za nabycie jednostek;
  • Relatywnie niewielki wybór funduszy u wybranego dystrybutora;
  • Forsowanie sprzedaży klientom bez edukacji finansowej;
  • Brak narzędzi edukacji finansowej dla klientów;
  • Niska skłonność nabywców do realokacji w warunkach zmienności rynku kapitałowego.

Banki były właścicielami największych TFI i zdobyły dominującą pozycję w dystrybucji jednostek funduszy inwestycyjnych, forsując ich sprzedaż w okienkach bankowych na zasadach wyłączności. Istniejący na rynku system dystrybucji funduszy inwestycyjnych uwzględniał przede wszystkim interesy banków i zarządzających TFI. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych (SFI) powstał w kontrze do obowiązującego standardu, a jego podstawowym wyróżnikiem była:

  • Otwarta architektura – dostępność konkurencyjnych TFI na jednej platformie zaprzeczała praktykom sprzedaży wybranych produktów na za-

sadach wyłączności;

  • Brak opłat wstępnych oznaczał zwarcie w konkurencji cenowej z tradycyjnymi dystrybutorami (banki) i, co najważniejsze, także likwidację barier dla realokacji kapitału.

Integracja konta inwestycyjnego i osobistego tworzy swoisty ekosystem oszczędzania, w którym klient pozostaje na długo zmieniając produkty i formy oszczędności/inwestycji w zależności od zmieniającego się indywidualnego profilu ryzyka i koniunktury rynkowej. W przypadku całkowitego wyjścia z inwestycji w fundusze, pieniądze automatycznie wracają na konto osobiste, skąd w czasie rzeczywistym można je przesunąć na depozyty albo na inwestycje giełdowe.

Otwarta architektura i brak opłat wstępnych za dystrybucję były postrzegane zarówno przez banki, jak i TFI jako naruszenie status quo godzące w bieżące i strategiczne interesy. TFI miały się dzielić, pobieraną od klientów, opłatą za zarządzanie, a banki musiały się skonfrontować z konkurencją cenową, kiedy klienci mogli dokonywać zakupu i sprzedaży funduszy inwestycyjnych za darmo na platformie internetowej. Dla TFI podjęcie współpracy z mBankiem na tych warunkach mogło się wiązać się z retorsjami innych dystrybutorów, którzy widzieli w nowym modelu duże zagrożenie dla własnego biznesu. My na dobrą sprawę w negocjacjach z TFI sprzedawaliśmy przyszłość, bo nikt nie wiedział na pewno, czy pomimo atrakcyjnych warunków internetowa sprzedaż funduszy wypali. Ostatecznie udało się zachęcić do współpracy cztery TFI, oferujące razem 17 funduszy. Żaden z największych graczy nie odpowiedział pozytywnie na nasze zaproszenie. Byłem jednak dobrej myśli, że to tylko kwestia czasu jak przyjdą do nas z prośbą zgodę na wejście do Supermarketu. Telefony rozdzwoniły się w Call Centre mBanku już kilkanaście minut po odpaleniu SFI. Po pierwszej godzinie mieliśmy kilkadziesiąt dyspozycji uruchomienia usługi. Pierwszego dnia pękła pierwsza setka wniosków. Opiniotwórcza platforma bankier.pl opublikowała komentarz: Oferta jest w skali rynku unikatowa ze względu na bezprowizyjną możliwość zakupu w jednym miejscu, po podpisaniu jednej umowy, 25 różnych funduszy inwestycyjnych. Konkurencja nie dorównuje mBankowi ani w zakresie proponowanej ceny, ani oferty, która stale się poszerza. Jest to najlepszy przykład obrazujący zupełnie nową strategię działania. Produkt jest innowacyjny, a mBank dzieli się pieniędzmi z funduszami, nie obciążając klienta opłatami związanymi z nabyciem i umorzeniem jednostek uczestnictwa.

W połowie 2010 roku Supermarket Funduszy Inwestycyjnych posiadał 500 tysięcy zarejestrowanych użytkowników, co stanowiło ok. 20 procent liczby klientów posiadających jednostki funduszy inwestycyjnych, która na koniec marca wynosiła 2,55 miliona osób. Aktywa netto SFI w tym samym okresie wyniosły 1 miliard 254 miliony złotych. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku stał się platformą, która przyciąga początkujących inwestorów. Został stworzony z myślą, by inwestowanie w fundusze stało się tak proste i dostępne jak używanie rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego. Rzeczywistość pokazała, że plany i marzenia się spełniły.

eMakler zmienia rynek usług maklerskich w Polsce

W drugiej połowie 2005 roku mBank uruchomił swoją kolejną przełomową innowację: internetową usługę maklerską, która umożliwia klientom banku łatwy dostęp do akcji, obligacji i innych papierów wartościowych notowanych na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. W jej ramach mBank podpisuje z klientem umowę i na jej podstawie otwiera dla niego rachunek inwestycyjny w domu maklerskim (Dom Inwestycyjny BRE Banku), który jest zintegrowany z rachunkiem osobistym eKonto. U podstaw idei eMaklera leży połączenie systemu transakcyjnego mBanku oraz infrastruktury Domu Maklerskiego (DI BRE), co umożliwia klientom bankowym wykonywanie operacji giełdowych w czasie rzeczywistym. Zakup papierów wartościowych odbywa się bardzo prosto i szybko. W trybie notowań on-line można składać zlecenia za pośrednictwem Internetu. Środki na zakup są pobierane automatycznie z rachunku eKonto. W przypadku sprzedaży papierów i zamiany należności na środki płynne, następuje natychmiastowe ich przekazanie z konta inwestycyjnego na eKonto. W ten sposób stworzony został ekosystem finansowy, który w połączeniu z Supermarketem Funduszy Inwestycyjnych umożliwia zintegrowane zarządzanie w czasie rzeczywistym wszystkimi kategoriami aktywów – oszczędnościami w formie depozytów bankowych, funduszami inwestycyjnymi i papierami wartościowymi notowanymi na giełdzie. Dostępność internetowych usług maklerskich była w 2005 roku powszechna: 16 na 21 brokerów oferowało internetowy dostęp do rachunku maklerskiego, ale wykorzystanie istniejących możliwości było śladowe, bo wynosiło zaledwie 8 procent, podczas gdy w tym czasie w USA, Wielkiej Brytanii, w Niemczech zdecydowana większość uczestników rynku giełdowego korzystało ze zdalnego dostępu do usług maklerskich. W tym samym okresie sytuacja w Polsce była zupełnie inna. Popularność bankowości internetowej była większa zarówno w wymiarze bezwzględnym, mBank przekroczył 1 milion klientów, jak i w relacji do liczby klientów bankowych, ponieważ 15 procent z nich posiadało konta internetowe.

Wraz w wejściem mBanku na rynek usług maklerskich rozpoczęła się prawdziwa rewolucja trwająca do dziś. W ciągu pięciu lat mBank otworzył 176 tys. kont maklerskich, a liczba internetowych kont maklerskich w Polsce wzrosła 10 krotnie.  W tym czasie mBank zdobył 30-procentowy udział liczbie kont internetowych i 15% udział w liczbie rachunków maklerskich ogółem.  W 2023 roku eMakler mBanku miał 466 tys. klientów i niezagrożony dzierżył palmę pierwszeństwa na liście największych domów maklerskich, co było dwukrotnie więcej niż będące na drugiej pozycji BM Pekao SA, a jego udział w rynku rachunków maklerskich ogółem wynosił 26%.

mUbezpieczenia rewolucją w bancassurance

Perspektywa oferowania klientom indywidualnym różnego rodzaju produktów finansowych w jednym miejscu od dawna inspirowała do podejmowania inicjatyw współpracy, a nawet integracji banków i firm ubezpieczeniowych. Koncepcja „Allfinanz” (wszystko pod jednym dachem), zakłada, że połączenie działalności bankowej i ubezpieczeniowej przynosi korzyści skali i synergii. Jednakże praktyczna realizacja tej koncepcji w większości przypadków nie przyniosła, dotychczas, spodziewanych rezultatów, a była powodem spektakularnych porażek. Wystarczy przypomnieć największe transakcje ostatnich lat: połączenie Citicorp i Travellers Group i utworze- nie Citigroup w 1998 roku, przejęcie Dresdner Bank przez Allianz w 2001 roku czy Winterthur Schweizerische Versicherungsgesellschaft przez Credit Suisse Group w 1997 roku.

Bankowość ubezpieczeniowa była dla mBanku, w sposób oczywisty, częścią docelowego modelu biznesowego. Na początku bancassurance ograniczało się do oferty wiązanych produktów ubezpieczeniowych, ale badania potrzeb finansowych klientów wykazały, że są oni, w stopniu znacznie większym niż przeciętna dla sektora bankowego, użytkownikami różnorodnych samodzielnych produktów ubezpieczeniowych.

Zespół mBanku miał dobre rozeznanie potrzeb klientów i świadomość, że model bankowości ubezpieczeniowej musi być dostosowany do istniejącego modelu biznesowego i operacyjnego. Główny problem współpracy z działającymi na rynku firmami ubezpieczeniowymi stwarzało ich tradycyjne podejście do relacji z bankami. W uproszczeniu, sprowadzało się ono do umowy dystrybucyjnej na ogólnych zasadach. Warunki ubezpieczenia i oferta cenowa dla klientów bankowych nie odbiegały od dostępnych na rynku poprzez inne kanały dystrybucji. Marża dystrybucyjna pozostająca w banku była porównywalna z prowizjami dużych brokerów. To była od dawna obowiązująca logika funkcjonowania bancassurance, która zapewniała przyjazną konkurencję i podział dużych zysków.

Tymczasem mBank nie był zwykłym bankiem, a dyskontem finansowym, którego klienci oczekują procesów dostosowanych do Internetu i poziomu cen uwzględniającego fakt, że dokonują zakupów w trybie samoobsługi. Łańcuch wartości ubezpieczenia pokazuje, że zarządzanie procesami oraz marketing i sprzedaż stanowią blisko 30-40% kosztów. W ramach współpracy z firmą ubezpieczeniową mBank przejmował obie te funkcje, więc to się było spodziewać, że zachowując nawet 10% marży, klienci mogli otrzymać produkt tańszy o 30%. Dyskusja o cenach sprzedaży w ramach bancassurance ujawniała za każdym razem konflikt interesów firm ubezpieczeniowych, które jak ognia obawiały się niezadowolenia swoich agentów i brokerów w przypadku, gdy na rynku pojawiłby się dostawca tych samych produktów, oferowanych po znacznie niższych cenach. Firmy ubezpieczeniowe chciały mieć kontrolę nad ostateczną ceną sprzedaży i nie dopuszczały nawet myśli o tym, że możliwa jest otwarta konkurencja cenowa w zakresie tych samych produktów ubezpieczeniowych oferowanych w różnych kanałach sprzedaży. Nie było szans na zmianę ich podejścia, bo w tradycyjnym biznesie firmy ubezpieczeniowe są silnie uzależnione od zewnętrznych sieci dystrybucji.

Po wielu nieudanych próbach znalezienia odpowiedniego partnera strategicznego do współpracy w zakresie bancassurance, nie pozostało nam nic innego jak stworzenie własnej firmy ubezpieczeniowej w ramach grupy BRE Banku, której przedmiotem działalności są ubezpieczenia majątkowe i osobowe. Wewnętrzna logika takiego kroku, pomimo, że było to wejście w zupełnie nową sferę działalności, była oczywista. Siła argumentów merytorycznych, poparta moją determinacją jako prezesa BRE Banku, sprawiła, że decyzja korporacyjna została podjęta szybko i bez problemów. W momencie kiedy ostateczną decyzję miała podjąć Rada Nadzorcza BRE Banku, wtedy nieoczekiwanie otrzymałem zaproszenie na kolację w siedzibie Commerzbanku, głównego akcjonariusza BRE Banku. Przyleciałem do Frankfurtu i zjawiłem się w wykwintnie urządzonej, małej kameralnej sali na 49 piętrze największego budynku biurowego w Europie. Pierwszy raz miałem okazję przebywania w reprezentacyjnych pomieszczeniach Commerzbanku, gdzie normalnie przyjmuje się prezesów największych firm niemieckich i międzynarodowych. Widok z najwyżej położonej jadalni we Frankfurcie zapierał dech w piersiach; pod nogami morze domów i ulic, wijący się Men, a w oddali, na linii horyzontu można było podziwiać porośnięte lasem wzgórza Taunus.

Gdy Martin Blessing, wiceprezes Commerzbank i Przewodniczący Rady Nadzorczej BRE Banku przedstawił mi gościa, to wszystko stało się jasne, dlaczego otrzymałem to ekskluzywne zaproszenie. Sergio Balbinot, Prezes Assicurazioni Generali, był jednocześnie wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej Commerzbanku. Po wymianie uprzejmości z obu stron, Balbinot natychmiast przeszedł do rzeczy.

Czy zdaje Pan sobie sprawę z tego, że Generali jest właścicielem 10-procentego pakietu akcji Commerzbanku, który czyni ją dominującym akcjonariuszem?” – zapytał.

Oczywiście, wiedziałem, co więcej, miałem świadomość tego, że to Generali jako „white knight” uratował Commerzbank przed wrogim przejęciem.

 „Czy wie Pan, że Commerzbank współpracuje z Generali w zakresie bancassurance na zasadach wyłączności, a sama firma od wielu lat jest obecna również na rynku polskim?” – strzelił do mnie następnym pytaniem.

Potwierdziłem, bo z obowiązku znałem dobrze model biznesowy strategicznego akcjonariusza BRE Banku, a w Polsce od dłuższego czasu współpracowaliśmy z Generali, jednakże z umiarkowanym sukcesem.

Zatem, proszę mi wyjaśnić powody, dla których chce Pan stworzyć w Polsce konkurencyjną firmę?” – rzucił, lekko poirytowany.

Przedstawiłem drobiazgowo diagnozę strategiczną i wnioski dla mBanku, które nie po- zostawiały wątpliwości, że wobec braku porozumienia z Generali Polska, podobnie zresztą jak z innymi firmami ubezpieczeniowymi obecnymi w Polsce, co do warunków cenowych oferty dla klientów mBanku, najlepszym rozwiązaniem jest stworzenie specjalnego wehikułu w postaci firmy ubezpieczeniowej. Balbinot słuchał, ale jakby żaden argument do niego nie trafiał. Nie powiedziałem mu tego wprost, ale jest oczywistym, że pomimo tego, iż Commerzbank, kontrolowany przez Generali, miał blisko 75 procent udziałów w BRE Banku, to jako prezes BRE Banku powinienem działać w interesie wszystkich akcjonariuszy, w tym także mniejszościowych.

Ostatecznie rada nadzorcza BRE banku jednogłośnie wyraziła zgodę na utworzenie BRE Ubezpieczenia TUiR S.A.. Firma powstała w ciągu sześciu miesięcy, w grudniu 2006 roku otrzymała zezwolenie na wykonywanie działalności ubezpieczeniowej, a wkrótce potem sprzedano już pierwsze polisy. Klienci mBanku mogli kupować ubezpieczenia majątkowe i komunikacyjne, co najmniej 20% taniej niż w tradycyjnych sieciach sprzedaży. Wydatki na stworzenie BRE Ubezpieczenia TUiR S.A. wyniosły niespełna 1 milion złotych. Firm stała się zyskowna w pierwszym roku swojej działalności. W 2015 roku mBank sprzedał BRE Ubezpieczenia TUiR S.A firmie Avanssur société anonyme, podmiotowi z grupy AXA, za kwotę 579,5 mln zł.

Najbardziej udany wzrost organiczny w polskim sektorze bankowym

W pierwszym roku działalności mBank zdobył 125 tysięcy klientów, czym potroił rynek klientów bankowych korzystających z Internetu. W kolejnym roku działania mBank zdobył 314 tysięcy klientów, a rynek klientów bankowych korzystających z Internetu wzrósł do miliona. Niemożliwe stało się rzeczywistością. Internetowy startup w ciągu dekady awansował do grona trzech największych banku w detalicznych w Polsce pod względem liczby klientów mBank jest w 2010 roku jednym z największych banków detalicznych w Polsce, i internetowych na świecie. W Polsce wspiął się na trzecie miejsce w sektorze bankowym pod względem liczby klientów mając prawie 10 procent udziału w rynku i wyprzedzały go  tylko zasiedziałe giganty, PKO Bank Polski oraz Pekao SA, który powstał przed kilkoma laty jako efekt fuzji czterech banków komercyjnych. Tempo wzrostu liczby klientów mBanku jest najwyższe w sektorze bankowym, co oznacza, że zmniejsza się dystans do liderów oraz zwiększa w stosunku do banków zajmujących kolejne miejsca w rankingu, BZ WBK, ING Bank, Eurobank i Bank Millenium. Wziąwszy pod uwagę różnice jakościowe bazy klientów mBanku w stosunku do pozostałych konkurentów, to jego perspektywy rozwoju są niezwykle optymistyczne. Wśród banków Internetowych, mBank zajmował pod względem liczby klientów czwarte miejsce w Europie i piąte na świecie.

Klienci otwierający konto w mBanku stanowili ogromny potencjał komercyjny, byli średnio znacznie młodsi, nieporównywalnie lepiej wykształceni, doskonale posługujący się nowoczesną technologią i bardziej skłonni do korzystania z innowacyjnych produktów bankowych aniżeli klienci innych, tradycyjnych banków.

Projekt miał w wielu aspektach charakter podróży w świat nierzeczywisty, zresztą w powszechnym użyciu były określenia „u nas w sieci” dla przeciwstawienia „tam w realu”, czyli w świecie rzeczywistym. mBank był wirtualny, ale pieniądze inwestora i depozyty klientów jak najbardziej rzeczywiste. Zderzenie tych dwóch światów wywierało ogromną presję na wyniki finansowe. Powszechna opinia, mająca źródło w niedawnej historii bankructwa większości firm internetowych, na fali pęknięcia bańki internetowej w 2000 roku, przepowiadała mBankowi katastrofę finansową. „Ten bank nigdy nie będzie rentowny, to marketingowy show” – mówiono. To były głosy zazdrosnej konkurencji, która nie była w stanie zaoferować podobnie korzystnej oferty cenowej bez ponoszenia strat. W tym tonie w początkowej fazie komentowała poczynania mBanku także prasa i część analityków po- sługujących się modelami matematycznym prognoz finansowych dla banków tradycyjnych. Nie zwracano uwagi na rzecz najważniejszą, że niezwykle korzystna oferta cenowa bazuje na niskich kosztach i ma wymiar modelu biznesowego a nie kampanii reklamowej. Fundamentalne znaczenie dla modelu finansowego ma rezygnacja z rozbudowanej sieci oddziałów, która likwiduje ogromną część kosztów tradycyjnego modelu, ale wcale nie mniej ważna jest samoobsługa klientów w zdalnych kanałach, która pozwala na dodatkowe oszczędności. Dlatego w sposób naturalny klienci nabywają prawo do udziału w oszczędnościach, ponieważ sami je wypracowują. Przewaga kosztowa ma trwały charakter, ale przeradza się w strategiczną przewagę konkurencyjną, jeśli jakość produktów i procesów osiąga poziom co najmniej równy bankom tradycyjnym. Model biznesowy i finansowy dyskontu finansowego, jakim w istocie jest bank internetowy, zaprzecza niektórym podstawowym regułom tradycyjnego biznesu. Przywykliśmy do tego, że za wyższą jakość trzeba więcej zapłacić.  Nowoczesna technologia, umiejętnie zastosowana w banku internetowym i w pełni wykorzystywana przez klientów, zapewnia lepszą jakość i większą wygodę w stosunku do banku tradycyjnego, a przy tym pozwala utrzymać niższe koszty jednostkowe.

Aby te oczywiste przewagi modelu biznesowego znalazły swoje odzwierciedlenie w wynikach finansowych, potrzeba niezwykłej determinacji i dyscypliny w fazie realizacji. Nie zdziwi zatem nikogo fakt, że mBank, niezależnie od atrybutów firmy o luźnych strukturach i dużej autonomii wielu indywidualności, od początku był zdyscyplinowaną i racjonalnie funkcjonującą organizacją. Dla specjalistów marketingu, takich jak Arek Jadczak, stanowiło to pewną uciążliwość, do której musieli się szybko przyzwyczaić:

Nikt chyba nie miał wątpliwości, że w całym tym interesie liczby były najważniejsze. W mBanku, niczym w amerykańskim kampusie naukowym Wydziału Matematyki, panował kult liczb. Trudno było znaleźć większego od samego Lachowskiego miłośnika danych. Jego maniakalne wręcz podejście do liczenia, szacowania prognozowanych wyników, omawiania zrealizowanych lub nie planów, czy analizowania metody wyliczenia dopiero co przedstawionej przez pracownika powodowało, że ludzie naprawdę zaczynali skrupulatnie liczyć, tworzyć modele, przypominać sobie statystykę ze studiów lub uczyć się jej na nowo. Błąd w myśleniu czy wyliczeniu bolał bardziej niż na najważniejszej klasówce w liceum. Był natychmiast wyłapywany i każdy, kto się go dopuścił – z opuszczoną głową szedł liczyć dalej ;-) Liczył do skutku, a trwało to niekiedy długo i kończyło się w nocy… Do ludzi przemawiał jednak fakt, że znajdowali się w banku i tu, jak nigdzie indziej, należało dbać o cyfry. Cyfry reprezentowały pieniądze. Pieniądze to Klienci, a Klienci i ich korzyści byli w mBanku od początku najważniejsi.

Liczba klientów, wartość depozytów rosły w bezprecedensowym tempie. W sytuacji, gdy otworzyła się niepowtarzalna okazja przejścia do zupełnie innego wymiaru skali działania i wejścia przebojem do czołówki największych banków w Polsce, nie było ani chwili wahania. Wstępny biznes plan okazał się makulaturą, podobnie jak jego dwie późniejsze wersje, jeśli chodzi o założenia biznesowe: liczbę klientów, wartość depozytów i kredytów. Projekcje finansowe uległy również zasadniczym zmianom; wielkość nakładów inwestycyjnych i kosztów wzrosła proporcjonalnie do biznesu, ale co ważne osiągnięcie progu rentowności przesunęło się tylko nieznacznie w czasie, a wskaźniki efektywności inwestycji w długim okresie poszybowały w górę.

mBank osiągnął punkt przełamania w połowie czwartego roku działania, a już w szóstym roku suma zysku przekroczyła nakłady inwestycyjne. W dziesiątym roku działalności wypracował blisko 300 milionów nadwyżki finansowej. W kolejnych latach było tylko lepiej ze względu na proces dojrzewania bazy klientów i możliwości sprzedaży wiązanej. Liczba 2,5 miliona klientów postawiła mBank na trzecim miejscu w sektorze bankowym. W 2024 roku mBank miał już 5,5 m klientów, z czego 1,2 m w Czechach i na Słowacji.

Po tym jak zostałem prezesem BRE Banku, a mBank zaczął przynosić zyski, w ciągu czterech lat, w okresie 2004-2008 wartość BRE Bank mierzona kapitalizacją rynkową wzrosła z poziomu 2,4 mld PLN do 12,8 mld PLN. W lutym 2024 roku kapitalizacja rynkowa mBanku wynosiła 29 mld złotych, z czego co najmniej 60% (17,4 mld) należy przypisać części detalicznej.