Polacy na emigracji, to temat sam w sobie. W Argentynie, podobnie jak w innych krajach, gdzie nasi rodacy przyjechali za chlebem, Polonia chętnie przyznaje się do swoich korzeni, pielęgnuje wspomnienia i tradycje. W ostatnim okresie ma również wiele powodów do dumy wskazując na transformację polityczną i gospodarczą kraju swoich przodków. Pamiętam obrazek sprzed kilku lat, kiedy w styczniu 2005 r., wracając z treningu biegowego do mieszkania nieopodal Ambasady Polski w Buenos Aires, zobaczyłem bardzo długą kolejkę oczekujących przed Konsulatem RP ustawioną wcześnie rano na długo przed jego otwarciem. Znając obyczaje Argentyńczyków, którzy wstają późno i zaczynają jakąkolwiek aktywność po 9-tej rano, tłum przed polskim konsulatem o siódmej rano wywołał we mnie ogromne zdziwienie. Zapytałem później Ambasadora Polski co się za tym kryje, nieufnie podejrzewając biurokrację o brak sprawności w załatwianiu spraw konsularnych. Ambasador Sławomir Ratajski z wyraźną satysfakcją w głosie odpowiedział, że od momentu, kiedy Polska stała się członkiem Unii Europejskiej polski paszport stał się niezwykle pożądanym i nagle pojawiło się kilka tysięcy wniosków o wydanie tego dokumentu dla osób legitymujących się polskim obywatelstwem. Kiedyś polski paszport sprawiał same problemy, wjazd do wszystkich krajów poza kilkoma sąsiadującymi krajami „obozu socjalistycznego”, wymagał wizy a jej otrzymanie z reguły było niełatwe. Na wielu granicach doświadczyłem tego na własnej skórze, gdzie polski paszport wzbudzał zdziwienie i podejrzliwość. W przenośni i dosłownie posiadacze paszportu z orzełkiem byli traktowani jako obywatele z innego świata. Na szczęście wszystko się zmieniło. Obecnie polski paszport stanowi o przynależności do Europy (UE) a co za tym idzie daje wolny wjazd do większości krajów świata. Dla mieszkańców Argentyny i innych krajów mających polskie korzenie polski paszport stanowi przepustkę wjazdu do Europy i nie tylko. Mając polski paszport można znacznie łatwiej znaleźć pracę i osiedlić się w większości krajów europejskich. Dlatego obecnie obserwuje się odwrócenie trendu, to nie obce paszporty ale polski stał się obiektem pożądania. Najlepiej jest zatem posiadać dwa paszporty, kraju w którym na stałe się przebywa i polski, ze względów praktycznych. Wielu emigrantów z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych odnawia swe związki z krajem i aplikuje na powrót o polski paszport; zdarza się, że czynią to również ci, których powiązania sięgają kilku pokoleń wstecz.
Polonia w Argentynie nie jest liczna, skoncentrowana głównie w prowincji Missiones, La Plata i samym Buenos Aires. Opis relacji w środowisku Polaków zawarty w Dziennikach W.Gombrowicza przedstawia karykaturalny obraz skłóconej i zawistnej grupy. Wiele się zmieniło od tego czasu. Moja znajomość tego środowiska jest powierzchowna, ale zdecydowałem się o tym wspomnieć, bo miałem okazję poznać kilka wyjątkowych osób polskiego pochodzenia identyfikujących się z mocno z krajem ojczystym.
Ojciec pani Hani był oficerem Wojska Polskiego, kiedy Niemcy zaatakowali Warszawę 1 września 1939 roku. W momencie ataku był na służbie, zadzwonił do będącej w ósmym miesiącu ciąży żony z instrukcją by natychmiast spakowała niezbędne rzeczy w jedną walizkę i wyruszyła niezwłocznie w kierunku południowej granicy kraju. Żona potraktowała polecenie jako rozkaz i wykonała go. Po tygodniu znalazła się w Rumunii, gdzie urodziła córkę. Od męża nie miała żadnych wiadomości ale zachowała nadzieję. Po roku wyjechała wraz z wieloma polskimi uchodźcami do Portugalii, gdzie za pomocą Czerwonego Krzyża uzyskała radosną wiadomość, że mąż żyje. Nawiązali kontakt listowny. On znalazł się w międzyczasie w Anglii, gdzie organizował polskie oddziały Dywizjii Gen. Maczka. Po jakimś czasie zdołał zorganizować transport rodziny wojskowym samolotem do Londynu. Pech chciał, że po wielu miesiącach oczekiwania żona zachorowała w ostatniej chwili i zrozpaczona nie mogła wsiąść na pokład samolotu. Maszyna została zestrzelona nad Atlantykiem przez Niemców. Dowiedziawszy się o tragedii pani Ewa natychmiast wysłała do męża telegram: Z nami wszystko w porządku. Córeczce wyszedł właśnie trzeci ząbek. Cenzura wojskowa zatrzymała korespondencję, a Pan Adam wpadł w czarną rozpacz na wiadomość o utracie żony i córki. Było trudno, ale Pani Ewie udało się przekonać wojskowych, że musi się dostać szybko do Londynu. Dostała drugą szansę. Gdy pojawiła się w drzwiach londyńskiego mieszkania męża, ten zemdlał z wrażenia. W nocy została poczęta Pani Hania. Po wojnie nie mógł wrócić do kraju, postanowił wyjechać z Europy. Jako specjalista inżynier balistyki dostał zaproszenie do udziału w programie rakietowym USA, który później zaowocował zbudowaniem rakiet zdolnych wynieść człowieka na księżyc. Obawiał się, że kolejna wojna światowa wybuchnie wkrótce, a tym razem terytoriom USA nie pozostanie na uboczu. Wyjechał do Argentyny. Pani Hania dorosła tutaj, urządziła się, mieszka w Buenos Aires. Poznałem ja w 2005 r., mówi piękną polszczyzną, świetnie wykształcona, zna znakomicie historię i współczesne problemy Polski. Do kraju swoich rodziców przyjechała po raz pierwszy w 2009 r. w wieku 68lat, gdy ją spotkałem była zachwycona Polską. Tego wieczora, gdy przylecieliśmy do Buenos Aires nie miała dla nas czasu, była na próbie chóru, który nazajutrz miał wystąpić z recitalem z okazji Święta Niepodległości Polski. Była niezwykle przejęta, gdy występowała na scenie śpiewając pieśni narodowe obok Chóru Akademickiego Uniwersytetu Poznańskiego.
Paloma i Santo wystąpili na uroczystości z okazji Dnia Niepodległości, która odbywała się w świeżo odnowionym Domu Polskim w Buenos Aires, w strojach krakowskich. To piękne dzieci o ciemnej karnacji i kruczoczarnych włosach, oboje wyglądali znakomicie i z dumą prezentowali swoje przebranie. To dzieci Soledad. Jej matka, pochodzi z starej szlacheckiej rodziny z tradycjami. W Argentynie należeli do elity intelektualnej, przyjechali jako zamożni ludzie i zdołali tutaj jeszcze pomnożyć majątek. Matka Soledad przyjechała do Polski z Argentyny po zakończeniu drugiej wojny światowej. Wyszła za mąż za komunistę, a Soledad jest owocem tego związku. W Polsce nie wiodło się im źle. Gdy w Argentynie matka odziedziczyła spory spadek, Soledad , która własnie zaczęła studiować iberystykę, jako najmłodsza z trojga rodzeństwa, ale najbardziej zaradna, została wysłana na drugi koniec świata by załatwić sprawy . Gdy przybyła do Buenos Aires rodzina zadbała o to by stworzyć okazję do zawarcia ciekawych znajomości dla młodej kobiety, ciekawej świata i ludzi. W efekcie Soledad zakochała się w przystojnym Argentyńczyku pochodzącym ze znanej, starej rodziny hiszpańskiej. Została na stałe w Argentynie. W międzyczasie na świat przyszło dwoje dzieci. Mąż zajmuje się interesami, mają sporo inwestycji w nieruchomości i dużą farmę odległą o kilkaset kilometrów od Buenos Aires, ale na co dzień zarządza nią wynajęty administrator. Mieszkają w prestiżowej dzielnicy w samym centrum Buenos Aires. Soledad udziela się w Związku Polaków w Argentynie, mąż doskonale mówi po polsku. Ona właśnie skończyła iberystykę na Uniwersytecie Warszawskim, studia które przerwała przed laty. Oboje niesłychanie sympatyczni, życzliwi, otwarci na świat. W czasie kolacji rozmawialiśmy w języku polskim. Interesują się żywo tym co dzieje się w Polsce, Soledad pewnie odzyska część majątku skonfiskowanego po wojnie przez komunistów. Niezależnie od tego szukają okazji inwestycyjnych w naszym kraju.
Dom Polski, siedziba Związku Polaków w Argentynie po remoncie sfinansowanym ze środków państwa polskiego przeznaczonych na pomoc dla Polonii, wygląda naprawdę imponująco. Ma znakomitą lokalizację, w sercu starej dzielnicy Buenos Aires Palermo Viejo, niedaleko centralnego placu Plaza Borges. Uroczystość z okazji Dnia Niepodległości odbyła się w pierwszą niedzielę po 11 listopada. W największej sali Dom Polskiego, która może zmieścić pewnie 150-200 osób rozpoczęto uroczystości mszą świętą, która stanowiła okazję do poświęcenia przybytku po remoncie kapitalnym. Później występy zespołów (młodzieżowych i nie tylko) prezentujących polskie tańce ludowe, a następnie występ miejscowego Chóru Polskiego i gościnnie Akademickiego Chóru Uniwersytetu Poznańskiego. Po południu zamknięto ulicę przed Domem Polskim i rozpoczęło się polskie święto dla mieszkańców Buenos Aires. Występy zespołów tanecznych na ulicy wzbudziły zainteresowania i burzliwe oklaski. Frajdę mieli również aktorzy tego widowiska. Cieszę się, że mogliśmy wziąć udział w takim wydarzeniu. Dobra organizacja tej uroczystości i jej przebieg, jak również wartości artystyczne i socjalne dają dobre świadectwo Argentyńczykom polskiego pochodzenia jak i Polsce.