16 stycznia wczesnym rankiem ruszamy z Oaxaca do San Cristobal de las Casas. Do pokonania mamy 650 kilometrów, głównie drogą federalną 190. Jest to wymagająca podróż przez góry i doliny południowego Meksyku. Najpierw droga wiedzie przez góry Sierra Madre del Sur, oferując wspaniałe widoki na wzniesienia, doliny i bujną roślinność. Droga jest kręta, z licznymi zakrętami, więc podróż jest powolna, ale widoki są tego warte.Po przejechaniu około 250 km docieramy do miasta Tehuantepec. Następnie jedziemy w kierunku stolicy stanu Chiapas, Tuxla Guttierez, które omijamy, aby zwiedzić Kanion Sumidero, jedno z najważniejszych naturalnych atrakcji regionu. Cañón del Sumidero to przełom rzeki Grijalva, położony około 40 km od stolicy Chiapas. Jego ściany sięgają do 1200 m wysokości, co pozwala podziwiać wspaniałą panoramę. Wycieczka motorówką pozostawiła niezapomniane wrażenia. Południowe wejście do kanionu znajduje się niedaleko miasta Chiapa de Corzo, natomiast północne kończy się tamą i zbiornikiem retencyjnym hydroelektrowni Manuel Moreno Torres.
Pozostałe 85 km do San Cristobal de Las Casas, które leży na wysokości 2300 m n.p.m., pokonujemy spokojnie bez pośpiechu, bo mamy rezerwację w Casa Leone. San Cristobal de Las Casas to jedno z najważniejszych miast w stanie Chiapas w Meksyku, z populacją wynoszącą około 210 tysięcy mieszkańców. Duża liczba mieszkańców to przedstawiciele rdzennych grup etnicznych, takich jak Tzotzil i Tzeltal, co przyczynia się do unikalnego charakteru miasta. Założone w 1528 roku przez hiszpańskich konkwistadorów, miasto słynie z dobrze zachowanej kolonialnej architektury. Obfituje w liczne kościoły i budynki z barokowymi fasadami, takie jak Templo de Santo Domingo i Katedra San Cristóbal.
Docieramy skrajnie zmęczeni i śpimy jak zabici. Rano, bez śniadania, idziemy na Mercado de Artesanías, lokalny rynek, który przewodniki zachwalały jako miejsce, gdzie można kupić tradycyjne rękodzieło rdzennych mieszkańców. Rzeczywiście warto było wstać wcześnie, choć na tej wysokości ranki są zimne. Marzena zrobiła małe zakupy: bluzkę i szal zdobione tradycyjnymi wzorami. Później zjedliśmy tradycyjne meksykańskie śniadanie: Huevos Rancheros (jajka sadzone na tortillach, pokryte sosem pomidorowym z fasolą, ryżem i awokado) oraz Café de Olla (kawa gotowana w glinianym garnku z cynamonem i cukrem trzcinowym). Spacer po urzekająco kolorowym mieście będziemy pamiętać do końca życia.
O 16:30 ruszamy do Palenque, odległego „zaledwie” 200 km, ale ta malownicza trasa przez góry i dżungle stanu Chiapas, znana z „300 topes” (śpiących policjantów), może zająć ponad 8 godzin. Za Ocosingo, kiedy skręciliśmy na drogę wiodącą do wodospadów Aqua Azul, natknęliśmy się na barykadę zwalonych drzew i uzbrojonych mieszkańców etnicznych, którzy chcieli sprawiać wrażenie groźnych partyzantów.
„Jesteśmy w stanie Chiapas!” – skonstatowałem, widząc grupę uzbrojonych mężczyzn i kobiet. Zatrzymałem się przestraszony, nie myśląc o zawracaniu. Po dłuższej rozmowie z dowódcą grupy, który wylewnie tłumaczył, dlaczego tu stoją, zażądano 500 pesos opłaty za przejazd. Nie wahałem się ani chwili, ale nie miałem odpowiednich nominałów, więc dałem banknot 1000 pesos. Dowódca oddał pieniądze kobiecie, która pełniła rolę skarbnika. Ta schowała banknot do torby i wyjęła 500 pesos, które przekazała mi jako resztę. Byłem spanikowany i przewidywałem, że nas obrabują, a partyzanci zwrócili nam 500 pesos! Tego się zupełnie nie spodziewałem, bo przypadki porwań turystów w stanie Chiapas, przetrzymywanych w oczekiwaniu na okup, były nagłaśniane w mediach jako ostrzeżenie dla podróżujących.
Chiapas w Meksyku był od wielu lat terenem działalności ruchu partyzanckiego Zapatystowskiej Armii Wyzwolenia Narodowego (EZLN), który zyskał światową uwagę 1 stycznia 1994 roku, kiedy to zbrojnie wystąpił przeciwko meksykańskiemu rządowi, inicjując powstanie zbrojne. Data ta zbiegała się z wejściem w życie Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu (NAFTA), który Zapatyści uznali za zagrożenie dla praw i egzystencji rdzennych mieszkańców Meksyku. EZLN, pod wodzą subkomandanta Marcosa, zajęła kilka miast i miasteczek, w tym San Cristóbal de las Casas. Główne żądania EZLN obejmowały reformy agrarne, prawo do ziemi dla rdzennych mieszkańców oraz poprawę warunków życia, w tym dostępu do edukacji, zdrowia i pracy, a także kontrolę nad zasobami naturalnymi. W odpowiedzi, meksykański rząd wysłał wojsko do Chiapas, co doprowadziło do krwawych starć. Po kilku dniach walk, licznych ofiarach i rosnącej presji międzynarodowej, obie strony zgodziły się na zawieszenie broni i rozpoczęcie negocjacji. Porozumienia doprowadziły do szeregu reform, choć wiele postulatów EZLN pozostaje do dziś niewypełnionych.
Późną nocą docieramy wreszcie do Palenque i wybieramy hotel w dżungli w pobliżu ruin miasta Majów.