Wspinaczka

W młodości, jak prawie każdy, chodziłem na wędrówki w bliskie memu miejscu zamieszkania Góry Świętokrzyskie, a następnie w Bieszczady, Tatry i Sudety. Zimą z pasją jeździłem na nartach, początkowo w Polsce, później zagranicą, gdzie była zdecydowanie lepsza infrastruktura. Wysokie góry to pasja, którą zaraziłem się od przyjaciół. Piotr Pustelnik, jeden z najlepszych polskich himalaistów, pokazał mi piękno Himalajów i Karakorum oraz nauczył podstaw wspinaczki wysokogórskiej. Ks. Waldemar Sondka był moim partnerem w wejściach na najtrudniejsze szczyty: Aconcagua, Mt. McKinley, Elbrus. Na górskich szlakach spotkałem wielu wspaniałych ludzi, ale to co liczy się najbardziej to przyroda, nieujarzmiona, nieprzewidywalna, groźna i nade wszystko nieopisanie piękna. Do tego dochodzi jeszcze tajemnicza mistyka gór, dostępna dla ludzi otwartych na Boga.

W górach nie szukam adrenaliny lecz wyciszenia, porozumienia z samym sobą, okazji do gruntownego przemyślenia najważniejszych spraw. Nie zamierzam programowo zdobywać coraz to wyższych wierzchołków, czy realizować planu zdobycia najwyższych wierzchołków wszystkich kontynentów. Korzystam z okazji przebywania w różnych zakątkach świata, by wspinać się na góry niskie i wysokie, ale zawsze urzekająco piękne. Głównym celem jest wędrówka, jeśli się uda wejść na szczyt to wspaniale, ale droga jest znacznie ważniejsza. Wspomnienia dotyczą przede wszystkim przeżyć w drodze szczyt, nigdy samych wrażeń z wierzchołka.